Śpiewnik jeszcze w budowie ;)
Budka Suflera – Takie tango
Chłopcy z placu broni – O! Ela
Czerwone gitary – Tak bardzo się starałem
Czerwone gitary – Takie ładne oczy
Dawid Podsiadło – W dobrą stronę
De mono – Statki na niebie
Dżem – Wehikuł czasu
Dżem – Whisky
Elektryczne gitary – Dzieci
Elektryczne gitary – Jestem z miasta
Elektryczne gitary – Nie pij Piotrek
Piżama Porno – Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości
Biesiada – Hej z góry, z góry
Biesiada – Hej sokoły
Biesiada – My cyganie
Biesiada – Wiła wianki
Brathanki – Czerwone korale
Golec U’orkiestra – Pędzą konie
Golec U’orkiestra - Słodycze
Słowa: J. Szopa, P. Małkowski. Muzyka: Tercet Egzotyczny – Casablanca
W gorącym słońcu Międzyzdrojów G
W słowińskim pyle nadbałtyckich wydm G C
Szukałem cienia swego domu C G
Który na zawsze z oczu znikł D G C
W Warszawskim zgiełku na Centralnym
Gdzie autobusy, taryfiarzy stu
Słyszałem nieraz dźwięk znajomy
Choć nierealny jak ze snu.
Tu jest moje miejsce G C
Tu studiowałem parę pięknych lat C G
To moja Uczelnia G D
To AGH. C D G C
W resztkach ostępów Białowieży
Które zachłanny, chytry kornik żre
Poczułem nagle, że Las Wolski
To miejsce, gdzie powracać chcę.
Choć całą Polskę zszedłem wszerz i wzdłuż
Zwiedzałem miasta, mijałem wsie
Na rogu Alej i Reymonta
Pozostawiłem serce swe.
Tu jest moje miejsce
Tu studiowałem parę pięknych lat
To moja Uczelnia
To AGH
Słowa: P. Małkowski. Muzyka: Sławomir – Miłość, miłość w Zakopanem
Dobrze uczyłem się, w szkole mówili, że d
Zrobię karierę g
Lekarzem będę lub prawnikiem, że cud-miód C
Lub biznesmenem. F A
Chociaż rodzice rad, pomysłów na ten świat d
Dawali wiele. g
To ja wiedziałem, że zostanę inżynierem. B A
Miłość, miłość do AGHu d
W sercu biciu i oddechu g
Kolory różne trzy i orzeł, co je splata. C F A
Choć 100-letnia to już dama d
Alma Mater ukochana g
To dzisiaj kufel piję za nią aż do dna! B A
Zaliczyć pierwszy rok i zrobić pierwszy krok
Nikt Cię nie ruszy.
A Kraków urok ma i wciąga Cię raz-dwa
Po same uszy.
I studiów te pięć lat ma taki słodki smak
Nie do pobicia
Tu najpiękniejsze znam historie mego życia
Miłość, miłość do AGHu…
Los w dal wypuścił mnie, bo tam gdzie praca jest
Tam i Ojczyzna
AGHu dyplom mi otwiera wiele drzwi
Każdy to przyzna.
Chociaż w ostatni czas w Krakowie ani raz
Nie bywam wcale.
Ale zawsze w moim sercu pozostaje…
Miłość, miłość do AGHu…
Piszesz mi w liście, że kiedy pada, C d
Kiedy nasturcje na deszczu mokną, G a
Siadasz przy stole, wyjmujesz farby C G
I kolorowe otwierasz okno d E a
Trawy i drzewa są takie szare,
Barwę popiołu przybrały nieba
W ciszy tak smuto szepce zegarek
O czasie, co mi go nie potrzeba
Więc chodź, pomaluj mój świat C d
Na żółto i na niebiesko F C
Niech na niebie stanie tęcza C d
Malowana twoją kredką F (G)
Więc chodź, pomaluj mi życie,
Niech świat mój się zarumieni,
Niech mi zalśni w pełnym słońcu,
Kolorami całej ziemi
Za siódmą górą, za siódmą rzeką,
Moje sny zamieniasz na pejzaże
Kiedy się wlecze wyblakłe słońce,
Oświetla ludzkie wyblakłe twarze
Więc chodź, pomaluj…
Mój piękny panie raz zobaczony w technikolorze C a G
Piszę do pana ostatni list F G C
Już mi lusterko z tym pana zdjęciem też nie pomoże G a F
Pora mi dzisiaj do ślubu iść C G C
Mój piękny panie ja go nie kocham, taka jest prawda C a G
Pan główną rolę gra w każdym śnie F G C
Ale dziewczyna przez świat nie może iść całkiem sama G a F
Życie jest życiem pan przecież wie. C G F
Już mi niosą suknie z welonem F G C a
Już cyganie czekają z muzyką
Koń do taktu zamiata ogonem
Mendelsonem stukają kopyta F G C G
Jeszcze ryżem sypną na szczęście F G C a
Gości tłum coś fałszywie odśpiewa
Złoty krążek mi wcisną na rękę
I powiozą mnie windą do nieba F G C
Mój piękny panie z tego wszystkiego nie mogłam zasnąć
Więc nie mógł mi się pan przyśnić dziś
I tak odchodzę bez pożegnania jakby z znienacka
Ktoś między nami zatrzasnął drzwi.
Już mi niosą suknie…
Wschodami gwiazd i zachodami G
Odmierzam czas liści kolorami e
Odmierzam czas nie używając dat a7 D7 G
Czekaniem na niespodziewane
Straconych szans rozpamiętywaniem
Odmierzam czas, nie używając dat
Nie liczę godzin i lat e a7
To życie mija nie ja e a7
Bliżej gwiazd, bliżej dna G
Jestem wciąż taki sam, wciąż ten sam A7 D C G
Nie liczę godzin i lat e a7
To życie mija nie ja e a7
Z kilku dni w morzu dat G
Własny swój znaczę ślad, własny ślad A7 D C
Zużytych słów przesypywaniem
Gubieniem dróg i odnajdywaniem
Odmierzam czas, nie używając dat
Bez godzin i bez kalendarzy
Długością dni i zmiennością zdarzeń
Odmierzam czas, nie używając dat
Nie liczę godzin i lat…
Bez godzin i bez…
Dzień - wspomnienie lata d A7
Dzień - słoneczne ćmy, a-a! A7 d D7
Nagle w tłumie, w samym środku miasta g d
Ty, po prostu - ty. E7 A7
Dzień - godzina zwierzeń
Dzień - przy twarzy twarz, a-a!
Szuka pamięć poplątanych ścieżek,
Lecz czy znajdzie nas?
Tyle słońca w całym mieście, d
Nie widziałeś tego jeszcze,
Popatrz, o, popatrz! g
Szerokimi ulicami A7
Niosą szczęście zakochani,
Popatrz, o, popatrz! d
Wiatr porywa ich spojrzenia D7
Biegnie światłem w smugę cienia,
Popatrz, o, popatrz! g
Łączy serca, wiąże dłonie, A7
Może nam zawróci w głowie też. A7 d
La la la la la la la ... d g g d d g g A7
Dzień - powrotna podróż, d A7
Dzień - podanie rąk, a-a! A7 d D7
Ale niebo całe jeszcze w ogniu, g d
Chce zatrzymać wzrok! E7 A7
Tyle słońca…
Znajomy adres, te same schody e G
I nagły przestrach u drzwi G C
A może to wszystko się śni a E
Zwyczajne kwiaty na parapecie,
Po katach też zwykły kurz
A jeśli to przepadło już...
Lęk, głuchy lęk na dnie skryty gdzieś a E C G
Wtedy dziwisz się, że tak kocham nieprzytomnie G
Jakby zaraz świat miał się skończyć
Kiedy pytasz mnie: Czemu rzucam się jak w ogień
Wprost w ramiona twe, myślę sobie
Nic nie może przecież wiecznie trwać C F G C
Co zesłał los trzeba będzie stracić F G
Nic nie może przecież wiecznie trwać C F G C
Za miłość też przyjdzie kiedyś nam zapłacić F G a
I tylko cisza, i nasze ręce
I myśl koląca jak cierń
A jeśli tak naprawdę jest
Wtedy dziwisz się, że tak kocham nieprzytomnie
Jak by zaraz świat miał się skończyć
Kiedy pytasz mnie: Czemu rzucam się jak w ogień
Wprost w ramiona twe, myślę sobie
Nic nie może przecież wiecznie trwać…
Karuzela gna, w głośnikach wciąż muzyka gra e D
Czuję jak w jej takt kołyszę się cała C a H
I raz, i dwa, i trzy, i górę serca, wielki cis e D
Czujność trochę mdli jak szarlotka z rana C A H
Co mi Panie dasz w ten niepewny czas e D
Jakie słowa ukołyszą moja duszę, moja przyszłość C
Na te resztę lat A H
Kilka starych szmat bym na tyłku siadł
I czy warto czy nie warto mocną wódę leje w gardło
By ukoić żal
Co tam nagi brzuch i w górę połatany ciuch
Czuję ten wiatru pęd, że głowa odpada
I raz, i dwa, i trzy, i wcale nie jest zimno mi
W górę pluć, gumę żuć - tu wszystko wypada
Co mi Panie dasz ....
Jak zwykle znów nie robisz nic FG
Gazetę czytasz cały dzień d e
Łaskawie czasem obiad zjesz g a
Po domu snujesz się jak cień C D
Ty z kolegami wolisz pić
Niż z moją mamą ciasto piec
I zamiast dzieckiem zająć się
Musiałeś znowu wyjść na mecz
To nie jest miłość, lecz ja kocham Cię d F h e
Nie jestem świnią, choć ty tego chcesz. B C C D
Facet to świnia F G
Mówisz, że ty o tym wiesz d e
Choć ja się staram jak mogę g a
Przez całe życie słyszę ten tekst B C C D
Ty w telewizor gapisz się
A do kościoła chodzisz sam
I nigdy nie przytulisz mnie
W łazience znowu cieknie kran
Gdy w nocy czujesz się jak lew
To obręcz ściska moją skroń
No kiedy wreszcie puścisz mnie
Migrena to najlepsza broń
To nie jest miłość, lecz ja kocham Cię
Nie jestem świnią, choć ty tego chcesz.
Facet to świnia…
O samochodach mówisz wciąż
Do dziewczyn ślinisz się jak pies
Ty życie zmarnowałeś mi
Od kogo jest ten SMS?
I chociaż oszukujesz mnie
Ja lubię twój szelmowski śmiech
Bez ciebie nudny byłby świat
Bo facet to jest dobra rzecz
To nie jest miłość, lecz ja kocham Cię
Nie jestem świnią, choć ty tego chcesz
Facet to świnia…
Jolka, Jolka, pamiętasz lato ze snu C G a
Gdy pisałaś: "tak mi źle
Urwij się choćby zaraz coś ze mną zrób, C G d a
Nie zostawiaj tu samej, o nie". C G F
Żebrząc wciąż o benzynę, gnałem przez noc,
Silnik rzęził ostatkiem sił,
Aby być znowu w Tobie, śmiać się i kląć,
Wszystko było tak proste w te dni.
Dziecko spało za ścianą, czujne jak ptak,
Niechaj Bóg wyprostuje mu sny!
Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak
Słodkie były jak krew Twoje łzy
Emigrowałem z objęć Twych nad ranem d F C
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem,
Dane nam było słońca zaćmienie
Następne będzie może za sto lat
Plażą szły zakonnice a słońce w dół
Wciąż spadało nie mogąc spaść
Mąż tam w świecie za funtem odkładał funt
Na Toyotę przepiękną aż strach
Mąż twój wielbił porządek i pełne szkło
Narzeczoną miał kiedyś jak sen
Z autobusem Arabów zdradziła go
Nigdy nie był już sobą, o nie
Emigrowałem…
Na sali wielkiej i błyszczącej d C
Tak jak nocne Buenos Aires d C
Które nie chce spać B A d
Orkiestra stroi instrumenty,
Daje znak i zaraz zacznie
Nowe tango grać
Siedzimy obok obojętni
Wobec siebie jak turyści
Wystukując rytm
Nie będzie tanga miedzy
nami choćby nawet cud się ziścił
d B
Nie pomoże nic g A d
Chociaż płyną ostre nuty g
W żyłach płonie krew g F C
Nigdy żadne z nas do tańca
Nie poderwie się
Bo do tanga trzeba dwojga d C d C
Zgodnych ciał i zgodnych serc
Bo do tanga trzeba dwojga
Tak ten świat złożony jest d C d
Zaleje w końcu Buenos Aires
Noc tak gęsta jak atrament
A gdy przyjdzie brzask
Coś, co było w naszych sercach kiedyś,
Kiedyś jak świecący diament
Cały straci blask
I choć znowu będą grali
Bóg to jeden wie
Nigdy razem na tej sali
Nie spotkamy się
Bo do tanga...
Byłaś naprawdę fajną dziewczyną C e
I było nam razem naprawdę miło C7 a
Lecz tamten to chłopak był bombowy d F
Bo trafiał w dziesiątkę
w strzelnicy sportowej d F G
Gdy rękę trzymałem na twoim kolanie
To miałem o tobie wysokie mniemanie
Lecz kiedy z nim w bramie piłaś wino
Coś we mnie drgnęło coś się zmieniło.
Och, Ela straciłaś przyjaciela F G C a
Musisz się wreszcie nauczyć F G
Ze miłości nie wolno odrzucić C a
Ze miłości nie wolno odrzucić F G C
Pytałem, błagałem, Ty nic nie mówiłaś
Nie byłaś już dla mnie taka mila
Patrzyłaś tylko z niewinna mina
I zrozumiałem, ze coś się skończyło
Aż wreszcie poszedłem po rozum do głowy
Kupiłem na targu nóż sprężynowy
Po tamtym zostało tylko wspomnienie
Czarne lakierki, co jeszcze nie wiem.
Och, Ela…
Kto za Tobą w szkole ganiał G
Do piórnika żaby wkładał? G
Kto? No, powiedz - kto? a D7 G
Kto na ławce wyciął serce
I podpisał: "Głupiej Elce"?
Kto? No, powiedz - kto?
Tak bardzo się starałem, C G E7
A Ty teraz nie chcesz mnie. A D7 G
Dla Ciebie tak cierpiałem: C G E7
Powiedz mi, dlaczego nie chcesz mnie?
A a7 D
Kto dla Ciebie nosił brodę,
Spodnie w kwiatki włożył modne?
Kto? No, powiedz - kto?
Kto Tuwima wiersz przepisał,
Jako własny Tobie wysłał?
Kto? No, powiedz - kto?
Tak bardzo się starałem…
Ja dla Ciebie byłem gotów
Kilo wiśni zjeść z pestkami.
Ja! Tak, tylko ja!
Teraz, kiedy Cię spotykam,
Mówisz mi, że się nie znamy;
Czy to ładnie tak?
Tak bardzo się starałem
Ładne oczy masz A
Komu je dasz? D A
Takie ładne oczy, E A
Takie ładne oczy. E A
Wśród wysokich traw
Głęboki staw;
Jak mnie nie pokochasz,
To się w nim utopię!
W stawie zimna woda; A
Trochę będzie szkoda... E A
Trochę będzie szkoda, gdy E A
Utopię się w nim. D E A (E)
Powiedzże mi, jak
Odgadnąć mam,
Czy mnie będziesz chciała?
Czy mnie będziesz chciała?
Przez zielony staw
Łabędzie dwa
Grzecznie sobie płyną -
Czy mnie chcesz dziewczyno?
W stawie zimna woda…
Inne oczy masz
Każdego dnia,
Diabeł nie odgadnie
Co w nich schowasz na dnie.
Przez zielony staw
Przeleciał wiatr
Po rozległej toni
Fala falę goni.
W stawie zimna woda…
Czuję, jak serce rwie się do Ciebie h A
Jak mam bronić, kiedy ich jest więcej? E
Czuję, że to już koniec, to już koniec… h A E
cis E A
Ten pierwszy raz, mocny bas,
szybki pląs po obiedzie.
Widziałem błysk
w obu ślepiach mojej łani, przecież A
Trzymała mocno tam,
gdzie najbardziej lubię, cis
Mama mówiła: „Takie rzeczy tylko po ślubie”. E A
Wpadli znajomi i z marszu na marsz wzięli, cis
Jeden z niebieskich wtedy
prawie mnie postrzelił.
Dobrze wspominam ten jaskrawy czas, cis
Chociaż przyznam,
że już wyszedłbym zza metalowych krat. E A
Sił mi brak, żeby szczerze powiedzieć: h A
„Tę wojnę wygra tylko jeden”. E
Sił mi brak i już nie chcę nic wiedzieć, h A
Mam mętlik w mojej małej głowie. E
Czuję, jak serce rwie…
Już mogę wyjść, mogę biec, zamknę bramę,
tamten dzień
A ona stoi na przystanku w pobliżu gdzieś
Nie wiedzieć, czemu, nie chce uśmiechnąć się
To ja mówię, że już dobrze,
że już wszystko jest okej
Brakuje mi tych naszych wspólnych chwil
Brakuje mi krzyczących ludzi, i dobrze
Pomalujemy twarz białym i czerwonym
Przecież doskonale wiesz
– patrzymy tylko w dobrą stronę
Sił mi brak, żeby…
Czuję, jak serce rwie…
Tak się nagle zachmurzyło a d
Szaro-sine ciężkie niebo
Zobaczyłem cię za oknem
Wejdź do domu, to nie zmokniesz C G
Może Ciebie tam nie było
Tylko ze mną coś się stało
Znów mnie oszukała miłość
Tak pragnąłem twego ciała
I widzę tylko Twoje kapelusze G a F G
Jak statki na niebie C F
Jak statki na niebie C F
Jak statki na niebie C F d e
Ciemne chmury wiatr przegonił
Kiedy chciałem je dogonić
I zmieniła się pogoda
Wiem, że jutro cię tu spotkam
Teraz sobie przypominam
Dzisiaj tutaj być nie mogłaś
Przecież jeszcze nie wróciłaś
Może lepiej, bo nie zmokłaś
I widzę tylko…
Pamiętam dobrze ideał swój A E fis D
Marzeniami żyłem jak król A E D A
Siódma rano - to dla mnie noc,
Pracować nie chciałem, włóczyłem się
Za to do puszki zamykano mnie
Za to zwykle zamykano mnie
Po knajpach grywałem za piwko i chleb,
Na szyciu bluesa tak mijał mi dzień
Tylko nocą do Klubu "Puls" E fis D A
Dżem session do rana
tam królował blues
To już minęło, ten klimat, ten luz E fis D
Ci wspaniali ludzie nie powrócą, D
Nie powrócą już! D
Lecz we mnie zostało coś z tamtych lat,
Mój mały, intymny, muzyczny świat
Gdy tak wspominam ten miniony czas,
Wiem jedno, że to nie poszło w las
Dużo bym dał, by przeżyć to znów
Wehikuł czasu to byłby cud
Mam jeszcze wiarę, odmieni się los,
Znów kwiatek do lufy wetknie im ktoś
Tylko nocą…
.
Mówią o mnie w mieście - co z niego za typ G C9 G C9
Wciąż chodzi pijany, pewno nie wie, co to wstyd G C9 G C9
Brudny, niedomytek - w stajni ciągle śpi D
Czego szukasz w naszym mieście C e7 a7 D
Idź do diabła - mówią ludzie pełni cnót C e7 a7 D
Ludzie pełni cnót G C9 G C9
Chciałem kiedyś zmądrzeć, po ich stronie być G C9 G C9
Spać w czystej pościeli, świeże mleko pić G C9 G C9
Naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być D
Pomyślałem, więc o żonie e7 a7 D
Aby stać się jednym z nich C e7 a7 D
Jednym z nich G C9 G C9
Już miałem na oku hacjendę - wspaniałą, mówię wam G C9 G C9
Lecz nie chciała tam zamieszkać żadna z pięknych dam G C9 G C9
Wszystkie śmiały się wołając, wołając za mną wciąż D
Bardzo ładny frak masz Billy C e7 a7 D
Ale kiepski byłby z ciebie mąż C e7 a7 D
Kiepski byłby mąż – wiedziałem G C9 G C9
Whisky - moja żono - jednak tyś najlepszą z dam G C9 G C9
Już mnie nie opuścisz nie, nie będę sam G C9 G C9
Mówią - whisky to nie wszystko, można bez niej żyć D
Lecz nie wiedzą o tym ludzie C e7 a7 D
Że najgorzej w życiu to - C e7 a7 D
To samotnym być, to samotnym być G C9 G C9
Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły d C
Zapaliły papierosy, wyciągnęły flaszki
Chodnik zapluły, ludzi przepędziły
Siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie
Wszyscy mamy źle w głowach,
że żyjemy
Hej, hej, la, la, la, la, hej, hej, hej, hej
Tony papieru, tony analiz
Genialne myśli, tłumy na sali
Godziny modlitw, lata nauki
Przysięgi, plany, podpisy, druki
Wszyscy mamy...
Wzorce, przykłady, szlachetne zabiegi
Łańcuchy dłoni, zwarte szeregi
Warstwy tradycji, wieki kultury
Tydzień dobroci, ręce do góry
Wszyscy mamy...
Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły
Zapaliły papierosy, wyciągnęły flaszki
Chodnik zapluły, ludzi przepędziły
Siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie...
Jestem z miasta, to widać a G C G
Jestem z miasta, to słychać a G C G
Jestem z miasta, to widać,
słychać i czuć
Jeszcze raz:
Jestem z miasta…
W cieniu sufitów, w świetle przewodów a e a e
W objęciach biurek, w krokach obchodów a e a e
Rodzą się rzeczy jasne i ciemne G F
Ja nie rozróżniam ich, nie ufam, wiec a e
Jestem z miasta…
W rytmie zachodów, w słowach kamieni
W spojrzeniu ptaków, w mowie przestrzeni
Rodzi się spokój - mówią, po jednym roku
Leczą się myśli, mnie to nie bierze
Jestem z miasta…
W świetle przewodów, w cieniu sufitów a e
W wietrze oddechów, w błocie napisów C e
Rodzą się szajby małe i biedne G F
Karmie się nimi i karmić się będę a e
Jestem z miasta…
O jak bardzo dobrze czuć teraz
Nie pij Piotrek nie pij w piątek G e
Piątek zły jest na początek a D
Co z sobota pracująca?
Będziesz chory na stojąco
Nie pij Piotrek nie pij w czwartek
Picie w czwartek nic nie warte
Coś się zdarzy przyjemnego
Nic nie zapamiętasz tego
Pij w niedziele, pij w sobotę,
na ulicy pij pod płotem C a D
Zapal sobie w każde święta,
pal spokojnie, leż i stękaj
Nie pij Piotrek w poniedziałek
Ty się na to nie nadajesz
W poniedziałek trzeba walczyć
Po pijaku sil nie starczy
Nie pij Piotrek, nie pij w środę
W środę jedziesz samochodem
Nie ujedziesz za daleko
Jeszcze staniesz się kaleka
Wtorek lepszy jest do picia,
musisz przecież mieć cos z życia
Pij we wtorek ile wlezie, a najlepiej po obiedzie
Nie pij Piotrek o dziewiątej
Pic tak wcześnie jest niemądrze
Lepiej, gdy się robi ciemno
Kiedy jest już wszystko jedno
Mówisz w głowie się gotuje
W sercu rwie się i kotłuje
Nie bądź taki delikatny
Twardy bądź jak Roman Bratny
Wszystko dobrze jest,
do kiedy nie narobisz sobie biedy
Nie dość, ze dokoła nędza
ty się sam w te nędze wpędzasz
Wypij trochę przed kolacja
Żeby móc spokojnie zasnąć
Jeśli jeszcze cię nie bierze
Powiedz, co ty na to szczerze
A Piotrek na to szczerze a D
Ja wohl, ja wohl, ich liebe alkohol /x4 G e C D
Rata tam tatatam tataram C G a F
tararara tararam C G C
Byłem jeden okrągły,
miałem wszystko na twarzy C G C G
Byłem chętny i czuły,
miałem, o czym pomarzyć
Byłem pełen równości i górą powagi C G a F
Wytrąciłaś mnie z równowagi C G C
Rata tam tatatam tataratatatatam C G a F
Wytrąciłaś mnie z równowagi C G C
Świat był piękny i pusty, a ja w porównaniu
Byłem prosty, gotowy na każde spotkanie
Świat był drzwiami słabości i ścianą odwagi
Wytrąciłaś mnie z równowagi
Rata tam tatatam tataratatatatam
Wytrąciłaś mnie z równowagi
Lampa stała na stole, włosy rosły na głowie,
Buty spały na szafie, młodzi pili na zdrowie,
Jedni mieli pretensje, drudzy mieli uwagi,
Wytrąciłaś mnie z równowagi
Rata tam tatatam tataratatatatam
Wytrąciłaś mnie z równowagi
Jedno życie w pamięci,
drugie życie na zdjęciach,
Czasem kropla na głowę,
byle nigdy nie cegła,
Z jednej strony coś głaszcze,
z drugiej strony coś wali,
A ty mnie wytrąciłaś z równowagi
Rata tam tatatam tataratatatatam
tararararam tararam
Urodził się sam dzisiaj nie wie gdzie a F
Nie widział słońca i nieba też C E
Ojciec mu wrogiem, mamy nie znał, więc
Samotny ciągle witał nowy dzień
'Dlaczego ja' tak Boga pytał się
'Naprawdę skrzydeł tych nie mogę mieć'
Rozłożył ręce, Chyba tego chce
I jego oczy mówią 'Leć'…
Raj, którego nocą pragniesz C G
Tak jak ja a F
To niebo, to raj C
Dalej, dalej proszę leć, proszę gnaj… G a
Kolejny dzień, kolejna taka noc
Kiedy pokochać go nie miał, kto
A ile można modlić się o lont
Który zapłonie, kiedy chciałby on
Zalany łzami, śniło mu się, że
Że jego dusza już umie latać
Rozłożył ręce, 'Chyba tego chcę'
I jego oczy mówią 'Leć'…
Raj, którego…
Zobacz chłopaku d
Za sen oddałeś życie a więc E d E
Błagam cię leć, pora już na ciebie też d a E
Skrzydlate ręce ma Bóg d E
Oddał je Tobie za ból d E
Kłaniają się abyś je założył już d a
I poleciał gdzie ten wymarzony raj E
Raj, którego…
Wszystko wokół się zmienia G D
Nawet Ty C D
Nasze wspólne marzenia
To my
Małe i duże problemy
Przeżyjemy, to nic dla nas
Razem wszystko przetrwamy,
Nawet złe dni
Chcę tu zostać i zawsze z Tobą być
Nawet, kiedy będzie źle
Chcę tu zostać, bo bez Ciebie to
Nie mam siły by dalej żyć
Chcę przy Tobie umierać
I rodzić się
Chociaż czasem mnie ranisz,
To i tak wybaczam Ci
Chcę tu zostać…
Widziałem ją dzisiaj tak o poranku h D
Czytała książkę na ławce w parku. A fis
Jak kot podszedłem na brzegu usiadłem
Podniosła oczy a ja opadłeeeeeem.
Czy ktoś ich jeszcze razem widział? D A
Czy ktoś cokolwiek o nich wie A h
Czy zakochali się? G
Czy ktoś ich jeszcze razem widział?
Czy ktoś cokolwiek o nich wie oł je oł je oł je,
Czy kochają się?
Staliśmy osobno a poszliśmy razem,
By spotkać się znowu na ławce za stawem.
Chciałaś powiedzieć a ja ci przerwałem,
Niestety nie wiem, co było dalej.
Czy ktoś ich jeszcze razem widział?
Czy ktoś cokolwiek o nich wie oł je oł je oł je,
Czy zakochali się?
Czy ktoś ich jeszcze razem widział?
Czy ktoś cokolwiek o nich wie oł je oł je oł je,
Czy kochają się?
W moich snach wciąż Warszawa a F
Pełna ulic, placów, drzew G C
Rzadko słyszysz tu brawa
Częściej to drwiący śmiech
Twarze w metrze są obce
Bo i po co się znać
To kosztuje zbyt drogo
Lepiej jechać i spać
Wszystko było by inne G a
Gdybyś tu była, ja wiem C G F
Nie tak trudne i dziwne G a
Gdybyś tu była, ja wiem C G F
Noce są zawsze długie
A za dnia ciągły szum
Mało, kto to zrozumie
Dokąd gna zdyszany tłum
Wszystko było...
Jeśli miłość coś znaczy, to musi dać znak C G
Kiedyś też to zobaczysz i powiesz mi tak, C F G
Zniknie Warszawa tak jawa, jak sen
Życie to nie zabawa, dobrze to wiem
W moich snach wciąż Warszawa i do grosza wciąż grosz
Ktoś mi mówi to sprawa, a ja chcę uciec stąd
Wszystko było…
Jeśli miłość coś znaczy…
Nad ogromną betonową wsią a C G
Z wolna gaśnie słoneczna żarówka a C F G
Pod ogromną betonową wieś
Kocim krokiem podchodzi szarówka
Już o ogonków wycofały się
Frasobliwe kolejek madonny
Do kapliczek powracają gdzie a C G
Telewizor z prognozą pogody a G
Szklana pogoda F G
Szyby niebieskie od telewizora C a
Szklana pogoda
Szklanka nadciąga bez humoru
Szklana pogoda F G
Rygle zamki zabezpieczą drzwi a C G
Szklany judasz gości skontroluje a C F G
Noc nie straszna, kiedy kłódki trzy
Na złodzieja bracie narychtujesz
Windy szumią śpiewankę do snu
Sąsiad pacierz klepie na kolanach
Może jeszcze raz się uda znów
Przetrwać noc i doczołgać do rana
Szklana pogoda...
Było ciepłe lato, choć czasem padało F C
Dużo wina się piło i mało się spało d B
Tak zaczęła się wakacyjna przygoda C d
On był jeszcze młody i ona była młoda B
Zakochani przy świetle księżyca nocami F C
Chodzili długimi, leśnymi ścieżkami d B
Tak mijały tygodnie, lecz rozstania nadszedł czas C B
Zawsze mówił jedno zdanie „Moje śliczne ty kochanie" B
Ostatniego dnia tych pamiętnych wakacji
F C
Kochali się namiętnie w męskiej ubikacji d B
I przysięgli przed Bogiem miłość wzajemną C d
Że za rok się spotkają i na zawsze ze sobą już będą. B
Tęsknił za nią i pisał do niej listy miłosne
F C
W samotności przeżył jesień, zimę, wiosnę b B
Nie wytrzymał do wakacji postanowił ją odwiedzić C d
Bo nie dostał już dawno od niej żadnej odpowiedzi B
Gdy przyjechał do jej domu po dość długiej podróży
Cieszył się, że ją zobaczy w końcu tyle dla niej znaczył
Lecz gdy ona go ujrzała szybko się schowała
Drzwi mu matka otworzyła i tak mu powiedziała
Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka F d C
O nie nie nie
Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
O nie O nie nie
Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
Rozczarował się, bo takie są zawody miłosne
Cierpiał całą jesień, trochę zimy no i wiosnę
A gdy przeszło mu zupełnie pojechał na wakacje
W tamto miejsce by zobaczyć tę pamiętną ubikację
Tak się stało, że przypadkiem ona też tam była
Ucieszyła się ogromnie, gdy go tylko zobaczyła
Zapytała się czy w sercu jego jest jeszcze Agnieszka
Odpowiedział jednym zdaniem „Moje śliczne ty kochanie”
Agnieszka już dawno…
To ja C G
Narcyz się nazywam a F
Przepraszam i dziękuje C G
Ja tych słów nie używam a F
Jestem piękny i uroczy C G
Popatrzcie w moje oczy a F
Jestem przecież najpiękniejszy C G
A na pewno najskromniejszy a F
To ja
Narcyz się nazywam
Powodzenia oraz proszę
Ja tych słów nie używam
Jestem śliczny jak kwiatuszek
Który wabi setki muszek
Nie potrzebne mi podboje
Aby wszystkie były moje
Niech dziś mój pocałunek C
Na ustach innej gości G
Byś mogła się przekonać a
Jak ona ci zazdrości F
Niech moje słodkie ręce C
Dziś pieszczą innej ciało G
Byś mogła się przekonać a
Jak krzyczy mało mało F
To ja
Narcyz się nazywam
Przepraszam i dziękuje
Ja tych słów nie używam
Jestem piękny i uroczy
Popatrzcie w moje oczy
Jestem przecież najpiękniejszy
A na pewno najskromniejszy
Niech dziś… x3
Siedzą sługi palą szlugi, sumienia nie mają G a C e
Tylu ludzi, dobrych ludzi, za mordę trzymają
Hej, bracia Rosjanie, coście zawinili?
Czy to szlugi czy te sługi krzywdę wam zrobili?
Czy kto jeszcze pisze wiersze w ojczyźnie Puszkina? G a C e
Gdy za forsę skalnym torsem szarża się wypina
I nie mówcie żeście wcześniej na kolanach byli
Boby trzeba spytać jeszcze: coście tam robili?
Rosjanie, Rosjanie, Rosjanie moi G a C e
Odważny naród, lecz władzy się boi
Kiedyście pijani w samolot strzelali
Brukselczyki-sprzedawczyki obiad zamawiali
My Polacy od stu kacy już od tego w dali
I ci co nad nami stali swoje odszczekali
Obudźcie się bracia, z nami zaśpiewajcie
Sprzedawczykom z litej stali duszy nie dawajcie
Rosjanie, Rosjanie, Rosjanie moi
Odważny naród, lecz władzy się boi
Czemuście pijani w samolot strzelali
Sługi za szlugi świat gotowi spalić
Boli mnie głowa i nie mogę spać a G C
Chociaż dokoła wszyscy już posnęli F E
Nie mogę leżeć a nie mogę wstać a G C
Mija ostatnia nocka w mojej celi. F E
Tylko noc, noc, noc, płoną światła lamp,
Nocny reflektor teren przeczesuje,
Owo światło to jak ja dobrze znam,
Nigdy nie gaśnie ktoś zawsze obserwuje.
Nie wiem czy wierzę jej czy nie wierzę
Wierzę jej czy nie wierzę.
Ostatnia doba jutro będę tam,
Ale na razie ciągle jestem tutaj,
Nie mogę leżeć a nie mogę spać,
„Gad” po „betonce” kamaszami stuka.
Tylko noc, noc, noc...
Boli mnie głowa i nie mogę spać,
Chociaż dokoła wszyscy już posnęli,
Nie mogę leżeć a nie mogę wstać,
Parę lat życia darmo diabli wzięli
Tylko noc, noc, noc...
Gdy przyjdzie ranek stanę u twych bram,
Się pożegnałem bez do widzenia,
Nie wiem, czy będziesz tam
Nie ma znaczenia wychodzę z więzienia,
Tylko noc, noc, noc…
Jest bardzo, bardzo, bardzo cicho e
Słońce rozpala nagie ciała D
Morze i niebo ostro lśni, a
Dobrze mi ach jak dobrze mi e
Jem słodkie, słodkie winogrona,
Ty śpisz w moich, moich ramionach
Morze i niebo ostro lśni,
Dobrze mi ach jak dobrze mi
Cykady na cykladach G C D
Cykady na cykladach
W nocy gwiazdy spadają
A dyskoteka gra
Przez bardzo bardzo krótką chwilę,
Do koło widzę rój motyli
Stopy mam takie gorące,
Gorące usta jak słońce
Jem słodkie, słodkie winogrona,
Ty śpisz w moich, moich ramionach
Morze i niebo ostro lśni,
Dobrze mi ach jak dobrze mi
Cykady…
Tyle było dni do utraty sił e G D G
Do utraty tchu tyle było chwil C G e D
Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic e G D G
Jedno warto znać, jedno tylko wiedz, C G e D
Że ważne są tylko te dni, C a D
Których nie znamy e C D G e
Ważnych jest kilka tych chwil, C a D
Tych, na które czekamy e C D G e
Pewien znany ktoś, kto miał dom i sad
Zgubił nagle się i w złe kręgi wpadł.
Choć majątek prysł on nie stoczył się
Wytłumaczyć umiał sobie wtedy właśnie,
Że ważne są…
Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy? e D G D
Jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych? e D G D
Jak oddzielić nagle serce od rozumu? a G e C D G
Jak usłyszeć siebie pośród śpiewy tłumu? e D G D
Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję? a G e C D G
Odpowiedzi szukaj czasu jest tak wiele e D G D
Kiedy patrzę hen za siebie a
W tamte lata, co minęły d
Czasem myślę, co przegrałem G
Ile diabli wzięli C E7
Co straciłem z własnej woli d G
Ile przeciw sobie C a
Co wyliczę to wyliczę E
Ale zawsze wtedy powiem, że najbardziej
mi żal: E7 E7 a
Kolorowych jarmarków,
blaszanych zegarków A7 d G C
Pierzastych kogucików,
baloników na druciku a d E7 a A7
Motyli drewnianych,
koników bujanych d G C
Cukrowej waty
i z piernika chaty a d E7 a (A7)
Gdy w dzieciństwa wracam strony a
Dobre chwile przypominam d
Mego miasta słyszę dzwony G
Czy ktoś czas zatrzymał C G7
I gdy pytam cicho siebie d G
Czego żal dziś tobie C a
Co wyliczę to wyliczę E
Ale zawsze wtedy powiem,
że najbardziej mi żal E7 E7 a
Kolorowych jarmarków…
To był maj pachniała Saska Kępa a
Szalonym zielonym bzem a
To był maj gotowa była sukienka F
I noc stawała się dniem F C
Już zapisani byliśmy w urzędzie E
Białe koszule na sznurze schły a
Nie wiedziałam, co ze mną będzie F a
Gdy tamtą dziewczynę pod rękę
ujrzałam z nim F G G7
Małgośka mówią mi C
On nie wart jednej łzy,
on nie jest wart jednej łzy a C G
Małgośka wróżą z kart a F
On nie jest grosza wart a F
Ach weź go czart,
weź go czart C G
Małgośka tańcz i pij C
A z niego sobie kpij,
a z niego kpij sobie kpij a C G
Jak wróci powiedz nie a F
Niech zginie gdzieś na dnie a F
Ej, głupia ty, głupia ty, głupia ty.
C G a
Jesień już, już palą chwasty w sadach
I pachnie zielony dym
Jesień już, gdy zajrzę do sąsiada
Pytają mnie czy jestem z nim
Widziałam biały ślub idą święta
Nie słyszałam z daleka słów
Może rosną im już pisklęta
A suknia tej młodej uszyta jest z moich snów
Małgośka…
Światem zaczęła rządzić jesień G C G
Topi go w żółci i czerwieni C G D
A ja tak pragnę, czemu nie wiem C G a
Uciec pociągiem od jesieni. C D G C
Uciec pociągiem od przyjaciół
Wrogów, rachunków, telefonów
Nie trzeba długo się namyślać
Wystarczy tylko wybiec z domu.
Wsiąść do pociągu byle jakiego
G G6 G7+ G6
Nie dbać o bagaż nie dbać o bilet
G G6 G7+ G6
Ściskając w ręku kamyk zielony,
a7 D h7 e
Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle
C7+ D7
W taką podróż chcę wyruszyć,
Gdy podły nastrój i pogoda
Zostawić łóżko, ciebie, szafę,
Niczego mi nie będzie szkoda.
Zegary staną niepotrzebne,
Pogubię wszystkie kalendarze.
W taką podróż chcę wyruszyć,
Nie wiem czy kiedyś się odważę.
Wsiąść do pociągu
Rata tam tatatam tataratatatatam C G a F
tararara tararam C G C
Byłem jeden okrągły, miałem wszystko na twarzy C G C G
Byłem chętny i czuły, miałem, o czym pomarzyć
Byłem pełen równości i górą powagi C G a F
Wytrąciłaś mnie z równowagi C G C
Rata tam tatatam tataratatatatam C G a F
Wytrąciłaś mnie z równowagi C G C
Świat był piękny i pusty, a ja w porównaniu
Byłem prosty, gotowy na każde spotkanie
Świat był drzwiami słabości i ścianą odwagi
Wytrąciłaś mnie z równowagi
Rata tam tatatam tataratatatatam
Wytrąciłaś mnie z równowagi
Lampa stała na stole, włosy rosły na głowie,
Buty spały na szafie, młodzi pili na zdrowie,
Jedni mieli pretensje, drudzy mieli uwagi,
Wytrąciłaś mnie z równowagi
Rata tam tatatam tataratatatatam
Wytrąciłaś mnie z równowagi
Jedno życie w pamięci, drugie życie na zdjęciach,
Czasem kropla na głowę, byle nigdy nie cegła,
Z jednej strony coś głaszcze, z drugiej strony coś wali,
A ty mnie wytrąciłaś z równowagi
Rata tam tatatam tataratatatatam
tararararam tararam
Enej – Skrzydlate ręce
Urodził się sam dzisiaj nie wie gdzie a F
Nie widział słońca i nieba też C E
Ojciec mu wrogiem, mamy nie znał, więc
Samotny ciągle witał nowy dzień
'Dlaczego ja' tak Boga pytał się
'Naprawdę skrzydeł tych nie mogę mieć'
Rozłożył ręce, Chyba tego chce
I jego oczy mówią 'Leć'…
Raj, którego nocą pragniesz C G
Tak jak ja a F
To niebo, to raj C
Dalej, dalej proszę leć, proszę gnaj… G a
Kolejny dzień, kolejna taka noc
Kiedy pokochać go nie miał, kto
A ile można modlić się o lont
Który zapłonie, kiedy chciałby on
Zalany łzami, śniło mu się, że
Że jego dusza już umie latać
Rozłożył ręce, 'Chyba tego chcę'
I jego oczy mówią 'Leć'…
Raj, którego…
Zobacz chłopaku d
Za sen oddałeś życie a więc E d E
Błagam cię leć, pora już na ciebie też d a E
Skrzydlate ręce ma Bóg d E
Oddał je Tobie za ból d E
Kłaniają się abyś je założył już F d a
I poleciał gdzie ten wymarzony raj E
Raj, którego…
Wszystko wokół się zmienia G D
Nawet Ty C D
Nasze wspólne marzenia
To my
Małe i duże problemy
Przeżyjemy, to nic dla nas
Razem wszystko przetrwamy,
Nawet złe dni
Chcę tu zostać i zawsze z Tobą być
Nawet, kiedy będzie źle
Chcę tu zostać, bo bez Ciebie to
Nie mam siły by dalej żyć
Chcę przy Tobie umierać
I rodzić się
Chociaż czasem mnie ranisz,
To i tak wybaczam Ci
Chcę tu zostać…
Widziałem ją dzisiaj tak o poranku h D
Czytała książkę na ławce w parku. A fis
Jak kot podszedłem na brzegu usiadłem
Podniosła oczy a ja opadłeeeeeem.
Czy ktoś ich jeszcze razem widział? D A
Czy ktoś cokolwiek o nich wie oł je oł je oł je, A h
Czy zakochali się? G
Czy ktoś ich jeszcze razem widział?
Czy ktoś cokolwiek o nich wie oł je oł je oł je,
Czy kochają się?
Staliśmy osobno a poszliśmy razem,
By spotkać się znowu na ławce za stawem.
Chciałaś powiedzieć a ja ci przerwałem,
Niestety nie wiem, co było dalej.
Czy ktoś ich jeszcze razem widział?
Czy ktoś cokolwiek o nich wie oł je oł je oł je,
Czy zakochali się?
Czy ktoś ich jeszcze razem widział?
Czy ktoś cokolwiek o nich wie oł je oł je oł je,
Czy kochają się?
Tak to ja widzisz, bywa tak h A
W zimnym deszczu posłusznie moknę fis e
Za rogiem człowiek on to lepiej zna h A
Co znaczy czekać, on tu dłużej
moknie fis e
Wpisany w los- milczenia łyk h A fis
Zapisany wierszem G A
Poetą mistrz, a błaznem ja h A fis
Z datą wczorajszego dnia… e
Kroplą deszczu namaluję Cię h D
A potem długo sam- sam w to nie uwierzę e G A
Kroplą deszczu spłynie twoja twarz h D
W tej kropli będę ja- i z sobą mnie zabierzesz e G A
Tak to ja, moim sługą deszcz h A
Wielkich powstań i upadków mężem fis e
Mrocznych pieśni, zapisanych nut h A
Swoich marzeń otępiałym więźniem fis e
Tak to ja, a przy mnie twoja twarz h A
Kroplą deszczu…
Ile jestem ci winien a d e
Ile policzyłaś mi za swą przyjaźń
Ale kiedy wszystko już oddam, czy
Będziesz szczęśliwa i wolna, czy
Ale zanim pójdę
Ale zanim pójdę
Ale zanim pójdę a
Chciałbym powiedzieć Ci, że d e
Miłość to nie pluszowy miś
ani kwiaty a d e a
To też nie diabeł rogaty d e
Ani miłość, kiedy jedno płacze a d G
A drugie po nim skacze C F
Bo miłość to żaden film w
żadnym kinie a d e
Ani róże ani całusy małe duże a d e
Ale miłość, kiedy jedno spada
w dół a d G
Drugie ciągnie je ku górze C F
Ile jestem ci winien
Ile policzyłaś mi za swą przyjaźń
Ile były warte nasze słowa
Kiedy próbowaliśmy wszystko od nowa
Ale zanim pójdę chciałbym powiedzieć Ci, że…
Miłość to nie…
Nim uwierzysz, że a G
Nie warto mówić kocham d
Spróbuj uczynić gest
Nim uwierzysz, że
Nic nie warto robić
Nic naprawdę nic nie pomoże a G d
Jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości
Nic naprawdę nic nie pomoże
Jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości
Musisz odnaleźć nadzieje
I nie ważne ze
Nazwa Ciebie głupcem
Musisz pozwolić by,
Sny,
Sprawiły byś pamiętał, że
Nic naprawdę nic nie pomoże...
Moja i twoja nadzieja a G F G a G F G
Uczyni realnym krok w chmurach
Moja i twoja nadzieja
Pozwoli uczynić dziś cuda
Czy wiesz malutka może jak ciebie mi brak C a
Czy czujesz to, co ja, gdy jestem sam d G
Jestem opętany jak w niewoli pies
Kto jest temu winien wiesz
Nie ma takich prostych słów a F
Co oddadzą to, co boli mnie G E
Przeczucie mam, że jednak spyta ktoś a F
Czy ta bajka się nie skończy źle G
A wszystko to, bo ciebie kocham C E a G
I nie wiem jak bez ciebie mógłbym żyć C a G
Chodź pokażę ci, czym moja miłość jest C E a F
Dla ciebie zabiję się |x2 C G C
To tylko zazdrość zżera mnie
Zawsze wtedy, kiedy obok ciebie nie ma mnie
Raz jestem doktor Jekyll raz Mr. Hyde
Transformacja trwa, nie zatrzymam jej
Oko w oko stań, co za twarz
No powiedz boisz się
Za późno już zwalam stąd
Będzie lepiej jak zapomnisz mnie
A wszystko to…
Zdarza mi się być na haju, wiesz jak jest
Dziwne wizje wchodzą, nie pożądasz mnie
Pragniesz kogoś bardziej, żegnaj, więc
Nie chcesz nic tłumaczyć, no to odwal się
Ochoty nie mam słuchać i stać
Na milczenie nie stać mnie
Przechodzi nas oboje zimny dreszcz
Czy ta bajka się nie skończy źle?
A wszystko to…
Oko w oko stań, co za twarz
No powiedz boisz się
Za późno już zwalam stąd
Będzie lepiej jak zapomnisz mnie
A wszystko to…
Zadzwoniłem w środku lata C E
Choć minęły już dwa lata a F
Ty nadal nie odzywasz się C E a G
Dziś ten list Ci napisałem C E
Lato zbliża się, więc chciałem a F
Powtórzyć tobie jeszcze raz to, co wtedy C E a G
Zawsze z tobą chciałbym być, przez całe lato F G C
Zawsze z tobą chciałbym być, kochaj mnie za to
Zawsze z tobą chciałbym być, tylko we dwoje
Zawsze z tobą chciałbym być.
Daj się skusić na wakacje
Morze, plaża i kolacje
Będziemy tańczyć aż po świt
Chciałbym też w księżyca blasku
Stawiać z tobą babki z piasku
I wciąż do ucha szeptać Ci tak jak wtedy
Zawsze z tobą chciałbym być…
Ona jest ze snu,
a ubrana w codzienność D A G
Dla mnie zrzuca ją, kiedy robi się ciemno
By nasze życie miało wreszcie jakiś smak A h G A
Wracam chętnie do chwili i pamiętam pierwszy raz
Pierwsze spotkanie jak podróż w nieznane A h A h
Siedzieliśmy wpatrzeni A h
Tak jak dzieci, które jeszcze nic nie wiedzą G A
Ona jest ze snu…
By w środku nocy tańczyć razem w świetle gwiazd
Zamykam oczy, tańczy cisza wokół nas
Bo całkiem inna jest jej niewinność
Każdy jej taniec jest wyłącznie dla mnie zawsze już zostanie
Ona jest ze snu…
H e
Ledwo mnie znasz, tyle już masz e C
Planów, jakbyś wieki mnie znał D A
Siedzimy tu godziny pół e C
Zahaczyłeś prawie o ślub D A
Wybacz chłopcze, gdy się tak uśmiecham H e
Wybacz proszę - lecz nie na to czekam... H e
Wszystko, czego dziś chcę C
Pamiętaj o tym G D
Polecieć chcę G
Tam i z powrotem D
Z ramion twych wprost do nieba, do nieba C G D
Wszystko, czego dziś chcę
Pamiętaj o tym
Dolecieć raz
Tam i z powrotem
Więcej mi nic nie trzeba, nie trzeba
Zapalasz się, słyszę twój szept
"trochę starań i świat jest nasz"
Powiedzmy tak - za osiem lat
Adres w bloku i mały Fiat
Nie łam głowy, jak ty to uzbierasz
Wszystko hurtem możesz dać mi teraz
Wszystko, czego dziś…
Połóż pistolet na stół e a
I uprzedzenia wyrzuć w kąt C G
Na całym świecie są faszyści e a
Którzy nienawidzą innych rąk C G
Nie nie nie e
Nie wszystkich możesz zabić a
To niemożliwe uwierz mi C G
Nie nie nie e
Za dużo możesz stracić a
Bo takie krótkie są nasze dni C G
Tylko nie mów tego mi e a C D
Nigdy nie mów tego mi G D e
Tylko nie mów tego, że a C D
Nienawidzisz G D
Tylko nie mów tego mi
Nigdy nie mów tego mi
Tylko nie mów tego, że
Nienawidzisz mnie
Więc pomyśl o tym, co cię boli
O wszystkich wojnach, które znasz
To najtrudniejsze zawsze jest
Powiedzieć nie, gdy mówią tak
Nie nie nie
Bądź pozytywnym wojownikiem
Kiedy na ringu zostajesz sam
Tak tak tak
Za dużo dzieci nie ma już
Swoich tatusiów i swoich mam
Tylko nie mów tego mi...
Za oknem zimowo zaczyna się dzień G
Zaczynam kolejny dzień życia a F
Wyglądam przez okno, na oczach mam sen
A Grochów się budzi z przepicia
Wypity alkohol uderza w tętnice
Autobus tapla się w śniegu
Przez szybę oglądam betonu stolicę
Już jestem na drugim jej brzegu
Gdy patrzę w twe oczy, zmęczone jak moje C G a F
To kocham to miasto, zmęczone jak ja
Gdzie Hitler i Stalin zrobili, co swoje
Gdzie wiosna spaliną oddycha
Krakowskie Przedmieście zalane jest słońcem
Wirujesz jak obłok, wynurzasz się z bramy
A ja jestem głodny, tak bardzo głodny
Kochanie, nakarmisz mnie snami
Zielony Żoliborz, pieprzony Żoliborz
Rozkwita na drzewach, na krzewach
Ściekami z rzeki kompletnie pijany
Chcę krzyczeć, chcę ryczeć, chcę śpiewać
Gdy patrzę w twe oczy…
Jesienią zawsze zaczyna się szkoła
A w knajpach zaczyna się picie
Jest tłoczno i duszno, olewa nas kelner
I tak skończymy o świcie
Jesienią zawsze myślę o latach
Tak starych, jak te kamienice
Jesienią o zmroku przechodzę z tobą
Przez pełne kasztanów ulice
Gdy patrzę w twe oczy…
Za rok może dwa schodami na strych a
Odejdą z ołowiu żołnierze a E
Przeminie jak wiatr uśmiechów twych świat E
Kolory marzeniom odbierze E a
Za rok może dwa schodami na strych a
Za misiem kudłatym poczłapią a d
Beztroskie te dni I zobaczysz d a
Że jednak wspaniały był on... E E7
Konik - z drzewa koń na biegunach A E
Zwykła zabawka mała huśtawka E
A rozkołysze rozbawi E A
Konik - z drzewa koń na biegunach A E
Przyjaciel wiosny uśmiech radosny E
Każdy powinien go mieć E a
Kłopotów masz sto I zmartwień masz sto
Bez przerwy to trwa karuzela
Nie lalka, co łka ni piłka, co gra
Bez reszty twój czas dziś zabiera
Ulica szeroka wystawa - to tu
Na chwilę przystajesz zdumiony
Uśmiechnij się, więc i zawołaj
Jak wtedy, gdy na grzbiecie cię niósł...
Konik…
Radosny to dzień wspaniały to dzień
Wracają z ołowiu żołnierze
Ze strychu znów w dół schodami aż tu
Wracają, lecz już nie do ciebie
By ktoś tak jak ty beztroskie miał dni
Powrócił przyjaciel ten z wiosny
Dlaczego to każdy już powie
Na plecach przyniosłeś go tu...
Baśka miała fajny biust G a
Ania styl a Zośka coś, co lubię. C G
Ela całowała cudnie
Nawet tuż po swoim ślubie.
Z Kaśką można było konie kraść
Chociaż wiem, że chciała przeżyć ze mną
Swój pierwszy raz.
Magda zło, Olga mnie,
Zagłaskałaby na śmierć
A Agnieszka zdradzała mnie.
Piękne jak okręt, C G
Pod pełnymi żaglami, a e
Jak konie w galopie,
Jak niebo nad nami.
Karolina w Hollywood
Z Aśką nigdy nie było tak samo
Ewelina zimna jak lód
Wiec na noc umówiłem się z Alą
Wszystko mógłbym Izie dać
Tak jak Oli, ale one wcale nie chciały brać
Małgorzata jeden grzech
Aż onieśmielała mnie
A Monika była Okej
Piękne jak okręt...
Od tego trzeba zacząć rzecz a
Lecę, bo zgubiłem się h
Niewiele pamiętam C
Tarariruriraj E a
Czuję w sobie chuć i wiatr
Dobrze jest bawimy się
Myślom nie ma końca
Śnieg, zawierucha w nas
Lecę, bo chcę G
Lecę, bo życie jest złe G a
Czy są pieniądze czy nie a G
Lecę, bo wolność to zew G a
Lecę, bo wciąż kocham ciebie a G
Kocham cię
Bohema ostro bawi się
Płyną noce przemijają dnie
Niewiele pamiętam
Upadam byle gdzie
Boisz się, więc będzie tak
Słabe życie słaba śmierć
Wszystko w twoich rękach
Obudź się
Lecę, bo chcę…
Po co budować dom, w którym nie zamieszka miłość,
Po co przysięgi składać wciąż,
Skoro nie można ich dotrzymać,
Tak właśnie jest z nami, czuję to w kościach,
W zwykłym spojrzeniu, w braku zazdrości,
Zgubiłem obraz, gdy wychodziłem
Z mojego domu, kiedy to było?
To już koniec, bejbe, skończyło się love story,
Jestem już zmęczony, wracam dziś do żony,
To już koniec, bejbe, kłamiesz dla pieniędzy,
Jestem już zmęczony, wracam dziś do żony.
Pełne świątynie w krąg, a wszyscy grzeszą, kradną, cudzołożą,
Pożegnać trzeba się, skoro nie można płynąć jedną łodzią,
Tak właśnie jest z nami, czuję to w kościach,
W braku szacunku, w braku czułości,
Wychodzę z domu, czuję, że żyję,
Co się zdarzyło, kiedy to było?
To już koniec, bejbe, skończyło się love story…
Był chyba maj, park na Grochowie, d C
W słoneczny dzień zobaczyłem Cię. B d
Tańczyłaś boso, byłaś jak natchniona,
A po chwili zaczął padać deszcz.
Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje,
Wszystko znikło, byłaś tylko Ty.
Stałaś w tęczy, jak zaczarowana,
Świeciło słońce, a z nieba padał deszcz.
Tyle samotnych dróg B d
Musiałem przejść bez Ciebie,
Tyle samotnych dróg
Musiałem przejść by móc B A
Odnaleźć Ciebie tu, d
I wtedy padał deszcz.
Nasze oczy wreszcie się spotkały,
Jak odbicia zagubionych gwiazd.
Byłaś blisko, wszystko zrozumiałem,
Kto odejdzie, zawsze będzie sam.
Na zawsze i na wieczność, uczyńmy z życia święto,
By będąc tu przez chwilę, wszystko zapamiętać.
Nasza droga nigdy się nie skończy,
A kto odejdzie, zawsze będzie sam.
Tyle samotnych dróg
Jeden dzień, jedna noc, a w życiu jakby piękniej d g A A7
Byłem z nią parę chwil, było tak namiętnie
A teraz jestem tu, ludzi tłum, a myśli takie dziwne
Nie wiem sam, czy tego chcę d g
Lecz nikt tu nie jest winny, myślę, że nie stało się nic A A7
Już jakiś czas nie ma jej, tańczę wódkę piję
Może dziś to będziesz ty, przecież mama cię nie zbije
Jesteśmy tu, ludzi tłum, a myśli dookoła
Nie wiem sam, czy tego chcę
Chyba jedź już do domu, myślę, że nie stało się nic
Później gdzieś widziałem ją, znowu była z innym
Krzyczał coś, szarpał ją, uciekła do windy
A teraz jestem tu, ludzi tłum i znowu myśli dziwne
Może bym mógł zostać nią
I nikt tu nie jest winny, myślę, że nie stało się nic
Nic nie przychodzi do głowy E
Samotny człowiek w środku dnia cis
Zupełnie sam
Na ulicy gwar
Zgubione szczęście
Nigdy nie wraca choćbyś chciał
Tyle w życiu się zmienia
Zaufaj przeznaczeniu
Pijemy za lepszy czas A
Za każdy dzień, który w życiu trwa A cis
Za każde wspomnienie, co żyje w nas cis A
Niech żyje jeszcze przez chwile A cis
Nic nie przychodzi do głowy
Nic nie poprawisz choćbyś chciał
Czekaj na wiatr
Zjawi się sam
Wykorzystaj te chwile
Może cię spotkać w środku dnia
Nie trać wiary w marzenia
Tyle jest do stracenia
Pijemy…
Płynął strumyk przez zielony las, a d a (d g d)
A przy brzegu leżał stukilowy głaz. d a E7 a (g d A7 d)
Płynął strumyk - minął jakiś czas, a d a (d g d)
Stukilowy głaz zaginął, H7 E (E7 A)
Strumyk płynie tak jak płynął. H7 E7 (E7 A7)
Cicha woda brzegi rwie, a a d (d d g)
Nie wiesz nawet jak i gdzie, E7 E7 a (A7 A7 d)
Nie zdążysz nawet A (D)
Zabezpieczyć się. d (g)
Bo nie zna nikt metody, H7 (E7)
By się ustrzec cichej wody. E7 (A7)
Cicha woda brzegi rwie, a a d (d d g)
W jaki sposób? Kto to wie E7 E7 a (A7 A7 d)
Ma rację, że tak powiem A (D)
To przysłowie: d (g)
Cicha woda brzegi rwie. E7 a (A7 d)
Szła dziewczyna przez zielony las,
Popatrzyła na mnie tylko jeden raz.
Popatrzyła, minął jakiś czas,
Lecz widocznie jej uroda,
Była jak ta cicha woda
Biały miś dla dziewczyny, a d
Którą kocham i będę kochał wciąż, F G a
Lecz dziewczyna jest już z innym d
I pozostał mi tylko biały miś. F G a
Hej dziewczyno, spójrz na misia, C G
Niech przypomni, przypomni chłopca ci F G a
Nieszczęśliwego małego misia, C G
Który w oczach ma tylko białe łzy. F G a
Minął czas, naszych spotkań,
Minął dzień, zaginął biały miś
I pozostał żal i smutek,
Po dziewczynie, po misiu i po snach.
Biały miś, nie kochany,
Porzucony już dawno w ciemny kąt,
Już dziewczyna go nie weźmie,
Nie przytuli do swoich ciepłych rąk.
Poparzeni kawą trzy – Kawałek do tańca
Jeszcze trochę do północy d B A
Drink jak zagubiony pocisk d B A
Strzelił mocno mi do głowy g A d
Coraz trudniej się wysłowić g A
Pić niezdrowo, więc na zdrowie!
Bliższy się wydaje człowiek
Serce mi z tęsknoty pęka
Ty przy barze taka piękna
To jest do tańca kawałek d B A
Więc zrób coś ze swym ciałem d G A
Ja się do Ciebie uczepię d B A
I może będzie nam lepiej g A
Melancholia, bar, papieros
Dobrze, że jestem hetero
Cały wieczór mnie pociągasz
Więc nie mówmy o poglądach
Nie wspominaj o chłopaku
Dziś Warszawa, jutro Kraków
Zagubieni w zmysłów sieci
Gdy z głośników przebój leci
To jest do tańca…
Gdy do tańca Ciebie proszę
Parkiet staje się kosmosem
Trwa rytmiczna gra przedwstępna
Ciężko kroki zapamiętać
Opętani drżymy w transie
Trzeba wykorzystać szansę
By zatracić się tej nocy
I pokusom dać się stoczyć
To jest do tańca…
To jest do tańca…
Poparzeni kawą trzy – Okrutna zła i podła
Wróciłem wcześniej niż zwykle a
Dobrze, że miałem klucz F
Szef przywiózł mnie motocyklem d
Do ciebie, aż pod Łódź E
To miała być niespodzianka
W plecaku kilka win
Cicho wchodzę do mieszkanka
A ty tam w łóżku z nim
Okrutna, zła i podła
Jak zrobić mi to mogłaś
Rzuciłbym cię natychmiast
By moment wykorzystać
Lecz się opamiętałem
Bo gdzie ja z takim ciałem
Znajdę jak też, z chałupą
Kolejną równie głupią
Byliśmy raz na prywatce
Twój widok wzbudzał szał
Staliśmy gdzieś przy sałatce
Z głośników Marley grał
Zostawiłem cię na chwilę
W kuchni dawali gin
Wracam i w serce sztylet
Bo ty w łazience z nim
Okrutna, zła…
Okrutna, zła i podła gis
Jak zrobić mi to mogłaś E
Rzuciłbym cię natychmiast cis
By moment wykorzystać Dis
Lecz się opamiętałem
Bo gdzie ja z takim ciałem
Znajdę jak też, z chałupą
Kolejną równie głupią
Okrutna, zła…
Samochód w deszczu stał, C a
Radio przestało grać,
Dotknąłem kolan twych,
Nie liczyliśmy gwiazd...
Lubiła tańczyć pełna radości tak F G
Ciągle goniła wiatr. e a
Spragniona życia wciąż zawsze gubiła coś,
Nie chciała nic.
Nie rozumiałem, kiedy mówiła mi:
"Dzisiaj ostatni raz
Zatańczmy, proszę, tak, jak gdyby umarł czas"...
Mówiła mi... A
Mieliśmy wiecznie trwać
Na jednej z dzikich plaż
Chciałem ze wszystkich sił
Pozostać z tobą tam
Lubiła tańczyć...
Ofiaruję mojej dziewczynie z kwiatów Holandii utkany a D C G D
Szlafrok, w którym utonie całkiem niezły posiłek, jaki
Konsumuje lubieżnie co wieczór w ciepłych dekoracjach pokoju
Przy świecach i przy koniaku a nad sobą mam jej loki
Tak, tylko ona, jak jedwab a D C G
Ofiaruję mojej dziewczynie wszystkie kwiaty Holandii
Jeśli będzie trzeba ukradnę w nocy przy księżycowej pełni
A potem wycisnę z nich soki przyprawię kalifornijskim winem
I zanurzę się z moją dziewczyną po kolana, po pas, po szyję
Lubię jej farbowane rzęsy C D
Piegi i policzki blade G e
Lubię, kiedy miękko ląduje C D
Ona zmysłowo na mojej twarzy E G
Tak, tylko ona, jak jedwab a D C G
Ofiaruję mojej dziewczynie Holandii morskie owoce
Wraz z nimi podejrzane przygody bez pieniędzy dzikie podróże
Skrawek wszystkich tajemnych wycieczek sam w słowa dobieram doskonale
Resztę stanowi moja dziewczyna tylko ona jest jak jedwab
Lubię jej ...
Ofiaruję mojej dziewczynie
Rodzynki, krewetki, mandarynki
Palcami obejmę jej skronie, gdy na stole płonie węgierski puchar
Duży, w polewie czekoladowej, w nim orzechy mrożone
Jesienna niepogoda a my na przekór tej sytuacji
Idziemy bezwiednie, zjadamy jagody, one narzeczone bitej śmietany
Jak gdyby nigdy nic, ponieważ kiedy spotkają się nasze dłonie
Ja się nie boję, ty się ni boisz, ono się nie boi
Popołudnie próbuje nas gonić, jamy szybciej szczęśliwi w pogoni
Moja dziewczyna, Tak tylko ona jak jedwab jest, nieskażona
Lubię jej ...
Ryszard Rynkowski – Jedzie pociąg
Nic nie robić, nie mieć zmartwień G C
Chłodne piwko w cieniu pić. G D D C
Leżeć w trawie, liczyć chmury, G C
Gołym i wesołym być. G D G D C
Nic nie robić, mieć nałogi
Bumelować gdzie się da.
Leniuchować świat całować,
Dobry Panie pozwól nam.
Jedzie pociąg z daleka G C
Na nikogo nie czeka C G
Konduktorze łaskawy
Byle nie do Warszawy.
Jedzie pociąg z daleka
Na nikogo nie czeka
Konduktorze łaskawy
Byle nie do Warszawy.
O nie nie nie nie nie... e C
Byle nie do Warszawy! C G C D C
Nic nie robić, nie mieć zmartwień
Chłodne piwko w cieniu pić.
Leżeć w trawie, liczyć chmury,
Gołym i wesołym być.
A prywatnie być blondynem,
Mieć na głowie włosów las
I na łóżku z baldachimem
Robić coś nie jeden raz.
Jedzie pociąg…
Być ponadto, co nas boli, co ośmiesza tylko nas C D e C
Wypić z wrogiem beczkę soli. Dobry Panie pozwól nam. C D e C D
Nie oglądać wiadomości
Paru gościom krzyknąć pas
Złotej rybce ogryźć ości
Za to, co przyniosła nam.
Jedzie pociąg…
Maryla Rodowicz – Remedium (Wsiąść do pociągu)
Światem zaczęła rządzić jesień G C G
Topi go w żółci i czerwieni C G D
A ja tak pragnę, czemu nie wiem C G a
Uciec pociągiem od jesieni. C D G C
Uciec pociągiem od przyjaciół
Wrogów, rachunków, telefonów
Nie trzeba długo się namyślać
Wystarczy tylko wybiec z domu.
Wsiąść do pociągu byle jakiego G G6 G7+ G6
Nie dbać o bagaż nie dbać o bilet G G6 G7+ G6
Ściskając w ręku kamyk zielony, a7 D h7 e
Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle C7+ D7
W taką podróż chcę wyruszyć,
Gdy podły nastrój i pogoda
Zostawić łóżko, ciebie, szafę,
Niczego mi nie będzie szkoda.
Zegary staną niepotrzebne,
Pogubię wszystkie kalendarze.
W taką podróż chcę wyruszyć,
Nie wiem czy kiedyś się odważę.
Myslovitz – Długość dźwięku samotności
I nawet kiedy będę sam F d
Nie zmienię się, to nie mój świat a G
Przede mną droga którą znam
Którą ja wybrałem sam
Tak, zawsze genialny B F
Idealny muszę być d C
I muszę chcieć, super luz i już
Setki bzdur i już, to nie ja
I nawet kiedy będę sam…
Wiesz, lubię wieczory
Lubię się schować na jakiś czas
I jakoś tak, nienaturalnie
Trochę przesadnie, pobyć sam
Wejść na drzewo i patrzeć w niebo
Tak zwyczajnie, tylko ze
Tutaj też wiem kolejny raz
Nie mam szans być kim chcę
I nawet kiedy będę sam…
Noc, a nocą gdy nie śpię
Wychodzę choć nie chce spojrzeć na
Chemiczny świat, pachnący szarością
Z papieru miłością, gdzie ty i ja
I jeszcze ktoś, nie wiem kto
Chciałby tak przez kilka lat
Zbyt zachłannie i trochę przesadnie
Pobyć chwile sam, chyba go znam
I nawet kiedy będę sam…
Myslovitz – Mieć czy być
Strach przed lataniem i głód doświadczeń e C G e
Wstyd przed mówieniem sobie "nie wiem" e C G D
Ogromna siła wyobrażeń
To nie przypadek, że jesteśmy razem
Już teraz wiem wszystko trwa, a C
Dopóki sam tego chcesz G D
Wszystko trwa, sam dobrze wiesz, że
Upadamy wtedy, gdy nasze życie przestaje być
Codziennym zdumieniem a C e
Kolejna strona mieć - czy być
Czy Erich Fromm wiedział, jak żyć?
W rzeczywistości ciągłej sprzedaży
Gdzie "być" przestaje cokolwiek znaczyć
Już teraz wiem…
Myslovitz – Scenariusz dla moich
sąsiadów
A kiedy powrócisz już, ja będę czekał A G F E7
Ulicą pójdę wzdłuż, kupię gazetę
Zabiorę z sobą psa, usiądę na ławce
Skończę scenariusz by gotowy był wieczorem
Wieczorem przed mym domem C E7 F
Wystawię ekran i wyświetlę film
Coś o mnie i o Tobie
Będę leczył chore sąsiadów sny...
Z nieba przyleciał mój wielki przyjaciel
Kiedy lądował ja jadłem kanapkę
Wyśnił, że chyba jest chorym człowiekiem
Usiądź wygodnie i nie martw się, bo wieczorem
Wieczorem...
O oł o o oł... A G F E7
Oddział Zamknięty - Party
G D C D
Siedem dni ma tydzień i każdy z tych siedmiu dni
Gdyby nie sobota, każdy taki sam by był.
Każdy na nią czeka, bo wie, że w ten jeden dzień
Wszystko jest możliwe, wszystko może zdarzyć się.
Zróbmy, więc prywatkę, jakiej nie przeżył nikt D C D
Niech sąsiedzi walą, walą, walą do drzwi. C D
Sztuczne ognie niech się palą, palą, palą a ty C e D
Tańcz i wino pij, niech cały wiruje świat G D C D
Tańcz i wino pij, niech cały wiruje świat G D C D
Dosyć masz siedzenia w domu, widok czterech ścian
Meble stare, zimne, szare, ty dobrze znasz ten stan.
Fantastyczne kształty mają, gdy zapada mrok
Coraz później jest, jednak czekasz wciąż,
może zdarzy się coś.
Zróbmy, więc prywatkę…
Świtać już zaczyna, jak zwykle nie możesz wstać
Znów do biura czeszesz pióra, pod nosem kląć,
zakładasz płaszcz.
Szare duchy na przystanku, znajoma każda twarz
Już rzygać ci się chce, już dosyć tego masz,
już dosyć tego masz.
Paweł Kukiz – Miasto budzi się
Poranek taki cichy, dzień powoli wstaje a C G d
Moje miasto budzi się a C G
Słońce purpurą już okryło czarne dachy
W złoto zaraz zmieni je
Idę ulica pustą, sławię, co nad nami
Za tę cisze za ten świt
Że jesteś obok mnie, że nie poddałaś się
Za tę chwilę, która jest
Patrzę na moje miasto d a
Kocham je G
Ty jeszcze śnij i wyśnij dla nas sen d a C G
Miasto budzi się C G
Z naszymi marzeniami F G
Szumem ulic woła mnie C G F
Miasto budzi się
Nie jesteśmy sami
Daj nam dzisiaj dobry dzień, dobry dzień
Wieczorem, gdy już cicho
Zamykamy oczy
W ciemną noc obejmę Cię
A potem tak jak zawsze
Ja przed słońcem wstanę, by powitać nowy dzień
Patrzę na moje miasto
Kocham je
Ty jeszcze śnij i wyśnij dla nas sen
Paweł Kukiz & Piersi – Całuj mnie
Kupiłem sobie dżiny, buty, czapkę i pas D A h G
Opuszczam Amerykę - byłem tam pięć lat D A h G
Lecz tęsknię już tak bardzo, że D G
Nie mogę spać nie mogę jeść D G
Marzeniem moim twarz zobaczyć twoją jest. D G h A
Wiozę torby z darami, G A
W aucie z alufelgami, G A
Portfel cały wypchany dolarami, G A G
A ty... A
A ty całuj mnie - to taka piękna gra D A h G
Całuj mnie - ja ci to wszystko dam D A h G
Podjadę pod okienko twe - zastukam co sił D A h G
Nie będę stukał długo, bo szybę bym zbił D A h G
A ty mi zaraz otworzysz D G
Jestem bogaty więc możesz D G
Twój ojciec, co w polu orze nie będzie mnie bił D G h A
Dam Ci torby z darami G A
Auto z alufelgami G A
Portfel cały wypchany dolarami G A G
A ty... A
Perfekt – Nie płacz Ewka
C a G
Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak na twe babskie łzy
Po ulicy „Miłość” hula wiatr wśród rozbitych szyb
Patrz poeci śliczni prawdy sens roztrwonili w grach
W półlitrówkach pustych SOS wysyłają w świat
Żegnam was, już wiem d F
Nie załatwię wszystkich pilnych spraw C G a
Idę sam, właśnie tam d F
Gdzie czekają mnie C
Tam przyjaciół kilku mam od lat d F
Dla nich zawsze śpiewam, dla nich gram C G a
Jeszcze raz żegnam was d F
Nie spotkamy się C a G
Proza życia to przyjaźni kat, pęka cienka nić
Telewizor, meble, mały fiat, oto marzeń szczyt
Hej prorocy moi z gniewnych lat obrastacie w tłuszcz
Już was w swoje szpony dopadł szmal, zdrada płynie
z ust
Perfekt – Kołysanka dla nieznajomej
Gdy nie bawi cię już C a
Świat zabawek mechanicznych F
Kiedy dręczy cię ból C a
Niefizyczny F
Zamiast słuchać bzdur C
Głupich telefonicznych wróżek zza siedmiu
mórz a e F
Spytaj siebie, czego pragniesz G a
Dlaczego kłamiesz, że miałaś wszystko F G
Gdy udając, że śpisz
W głowie tropisz bajki z gazet
Kiedy nie chcesz już śnić
Cudzych marzeń
Boso do mnie przyjdź
I od progu bezwstydnie powiedz mi, czego chcesz
Słuchaj jak dwa serca biją
Co ludzie myślą - to nieistotne
Kochaj mnie C a7
Kochaj mnie C a7
Kochaj mnie nieprzytomnie C a7 (G)
Jak zapalniczka płomień e
Jak sucha studnia wodę F G
Kochaj mnie namiętnie tak F G a
Jakby świat się skończyć miał G C
Swoje miejsce znajdź C
I nie pytaj czy taki układ ma jakiś sens a e F
Słuchaj, co twe ciało mówi G a
W miłosnej studni już nie utoniesz F G
Kochaj mnie
Kochaj mnie
Kochaj mnie nieprzytomnie
Jak zapalniczka płomień
Jak słucha studnia wodę
Kochaj mnie
Kochaj mnie
Kochaj mnie nieprzytomnie
Jak księżyc w oknie śmiej się i płacz e F
Na linie nad przepaścią tańcz G a F
Aż w jedną krótką chwilę G a
Pojmiesz, po co żyjesz F G
Piżama Porno –
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości
h e D e D
D G C
Często twe oczy miast wiosennieć zielenią
Są takie zimne i dziwne
W chorych rozmowach oczy patrzą gdzie indziej
Patrzą tylko gdzie, by się schować
Twoje ramiona - niekruszące się ciasto
Nie pachną miętową maścią
Ja w Twoich ramionach - nieistotny dysonans
Deszcz szczęścia strzał nad przepaścią
Szeptem na ucho powiem, że h e
Że ja, ja się tego wyrzekam C h e
Tych ranków jak febra
- U okien Twych jak żebrak -
Siedziałem za drzewem nie raz
I gwiazd spadających
- Pijanych gwiazd na stos -
Nocą, gdy będę umierał
Szeptem na ucho powiem, że
Że ja, ja się tego wyrzekam
Wyrzekam, bo
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości
C h C h
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości
Jak Ty e
Zanim piorun i tęcza przejdą przez smutków most
Zanim dzień stąd odleci na chmurze
Zanim groszki i róże pocałują się znów przez
płot
Zanim kurz pozamiata podwórze
Szeptem na ucho powiem, że…
A kiedy spotkam Ciebie na śmierci zakrętach
C h e
Jeszcze raz to tylko Tobie powiem
A kiedy spotkam Ciebie na śmierci zakrętach
Jeszcze raz to tylko Tobie powiem
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości
Jak Ty...
Poparzeni kawą trzy
– Byłaś dla mnie wszystkim
Lekarstwem na zgagę e
Promocją w spożywczym a
Tramwajem na Pragę H
Napojem odżywczym e
Paczką papierosów e
Pasztetem Kaliskim C
Prezentem od losu H7
Byłaś dla mnie wszystkim!
Byłaś dla mnie wszystkim e a
Co się w życiu liczy D G
Teraz, gdy po wszystkim e a
Wszystko jest już niczym. H7 e
Pierwszą kawą z rana,
Krynicą mądrości,
Śniegiem po kolana,
Obiektem zazdrości,
Poezją, żelazkiem,
Danielem Olbrychskim
I sielskim obrazkiem,
Byłaś dla mnie wszystkim!
Byłaś dla mnie wszystkim… x2
Ligi mistrzów meczem,
Spacerem nad morzem,
Pamiątką po diecie,
Snem w technicolorze,
Codzienną zachętą
Do pobudek niskich,
Dziwką oraz świętą,
Byłaś dla mnie wszystkim!
Byłaś dla mnie wszystkim…
Ktoś mnie pokochał świat nagle zawirował D G A
Bo ktoś mnie pokochał na dobre i na złe D G A
Bezchmurne niebo znów mam nad głową D G
Bo ktoś pokochał mnie A h
Ktoś mnie pokochał
Niech wszyscy ludzie wiedzą to
Ktoś mnie pokochał ze snu mnie zbudził
Ktoś, kto pokochał mnie
Lampa nad progiem i krzesło i drzwi h A h A
Wszystko mi mówi że mnie ktoś pokochał D G A D
Woda i ogień powtarza wciąż mi G A h
Że mnie ktoś pokochał dziś G A
Pukajcie ze mną w niemalowane drewno bo
Czasami szczęście trwa tylko chwile dwie
Pukajcie ze mną, bo wiem na pewno
Że ktoś pokochał mnie
Lampa nad progiem...
Jedzie pociąg, złe wagony a
Do więzienia wiozą mnie, C
Świat ma tylko cztery strony, G
A w tym świecie nie ma mnie. a
Gdy swe oczy otworzyłem
Wielki żal ogarnął mnie,
Po policzkach łzy spłynęły,
Zrozumiałem wtedy, że...
Czarny chleb i czarna kawa
Opętani samotnością,
Myślą swą szukają szczęścia,
Które zwie się wolnością.
Młodsza siostra zapytała:
"Mamo, gdzie braciszek mój?"
(Brat twój w ciemnej celi siedzi),
Odsiaduje wyrok swój.
Czarny, czarny chleb i czarna kawa
Wtem do celi klawisz wpada
I zaczyna więźnia bić,
Młody więzień na twarz pada,
Serce mu przestaje bić.
I nadejdzie chwila błoga,
Śmierć zabierze oddech mój,
Moje ciało stąd wyniosą,
A pod celą będą znów...
Inny czarny chleb i czarna kawa…x2
Jak te dwa łyse kamienie nad rzeką
Chodzi o to, by pierwsze chciało słuchać
Co mu to drugie powiedzieć chce do ucha
Że po mej głowie, czasem się ich boję
Chodzą słowa nie do powiedzenia
Nie do powiedzenia (nie do powiedzenia)
Chodzą słowa nie do powiedzenia
Nie do powiedzenia
Dzień dobry, kocham cię D fis
Już posmarowałem tobą chleb D E fis
Dzień dobry, kocham cię
Nie chcę cię z oczu stracić, więc
Jeszcze więcej
Dzień dobry, kocham cię
Podzielimy dziś ten ogień na dwoje
Dzień dobry, kocham cię
To zapyziałe miasto niech o tym wie
Tu chodzi o to, by od siebie nie upaść za daleko
Kiedy długo drugie nie widzi pierwszego
Bo gdy siedzi człek samemu z czarnymi myślami
Człowiek rzuca słuchawkami
Rzuca słuchawkami
Bo chodzi o to, by od siebie nie upaść za daleko
Nawet, jeśli czasem między nami wykipi mleko
Choćbyś nawet i wieczorem zasypiała zdołowana
Chciałbym ci zaśpiewać z rana
Móc ci zaśpiewać z rana
Kochana
Dzień dobry, kocham cię …
Dzień dobry, kocham cię
Nie chcę cię z oczu stracić, więc
Jeszcze więcej, jeszcze więcej, jeszcze więcej
Dzień dobry, kocham cię
Podzielimy dziś ten ogień na dwoje
Para-moje, para-twoje
Onomatopeiczne
Paranormalne
Paranoje
We dwoje x2
Oto historia z kantem, co podwójne ma dno. a a2 a d E
Gdyby napisał ją Dante, to nie tak by to szło...
Grzesiek Kubiak, czyli Kuba rządził naszą podstawówką;
Po lekcjach na boisku ganiał za mną z cegłówką.
W Pile było jak w Chile, każdy miał czerwone ryło,
Mniej lub bardziej to pamiętasz - spytaj jak to było,
W czasach, gdy nad Piłą jeszcze latały samoloty;
Wojewoda Śliwiński kazał pomalować płoty.
Potem wszystkie płoty w Pile miały kolor zieleni;
Rogaczem na wieżowcu Piła witała jeleni.
Statek Piła Tango, czarna bandera.
To tylko Piła Tango, tańczysz to teraz.
Płynie statek Piła Tango, czarna Bandera.
Ukłoń się świrom, żyj nie umieraj.
Gruby jak armata Szczepan błąkał się po kuli ziemskiej,
Trafił do Ameryki prosto z Legii Cudzoziemskiej.
Baca w Londynie z buchami się sąsiedzi,
Lżej się tam halucynuje, nikt go tam nie śledzi.
Karawan z Holandii, on przyjechał tutaj wreszcie,
Są już Kula, Czarny Dusioł - słychać strzały na mieście.
Znam jednak takie miejsca gdzie jest lepiej chodzić z nożem;
Całe Górne i Podlasie - wszyscy są za Kolejorzem.
(Hej Kolejorz!)
Statek Piła Tango…
Andrzej Kozak, Mandaryn - Znana postać medialna;
Tyci przy nim jest kosmos, gaśnie gwiazda polarna.
Jest tu Siwy, który w rękach niebezpieczne ma narzędzie,
A kiedy Siwy tańczy - znaczy mordobicie będzie.
U Budzików pod tytułem chleją nawet z gór szkieły;
Zbigu śpi przy stoliku, ma nieczynny przełyk.
Lecz spokojnie panowie, według mej najlepszej wiedzy,
Najszersze gardła tu to mają z INRI koledzy...
(Polej, polej!)
Statek Piła Tango…
Nad rzeką, latem ferajna na grilla się zasadza...
Auta z Niemiec? Sam wiem kto je tu sprowadza;
Żaden spleen i cud, na ulicach nie śpią złotówki,
W Pile Święta jest Rodzina i święte są żarówki.
Nic nie szkodzi, że z wieczora miasto dławi się w fetorach...
Ważne, że jest żużel i kiełbasy senatora!
Fajne z Wincentego Pola idą w świat dziewczyny;
Po pokładzie jeździ Jojo bicyklem z Ukrainy.
Statek Piła Tango…
Chodź, chodź ze mną do łóżka a G C E
Zrobię to byś bać się przestała
Będę całował twoje palce
Będę dotykał twoje nagie ciało
Więc chodź, chodź ze mną do łóżka
Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie
Chodź ze mną do łóżka
Poczujemy się wzajemnie
Raisa, Raisa, Raisa a F
Chodź, chodź ze mną do łóżka
Nie potrzebujemy się cieszyć po ciemku
Chodź, chodź ze mną do łóżka
Bez ambicji, grzechów, wstydu i lęku
Chodź chodź ze mną do łóżka
Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie
Najważniejsze jest to, że jesteś
Gdy możemy poczuć się wzajemnie
Raisa, Raisa, Raisa
Twój niewyraźny głos g d
Muska się po pięciolinii F g
Śmiejesz mi się w nos g d
Chcesz mnie obcyganić F g
Czujesz łatwy łup g d
Jesteś wszak sprytnym złodziejem F g
Nie rzucasz słów na wiatr g d
Dobrze wiesz, że już wieje F g
Twoje oczy lubią mnie i to mnie zgubi x4 g g c F
Ty nie naciągasz strun
Ty nie walisz w bęben
Każda jednoznaczność
Według ciebie jest błędem
Bojkotujesz konkret
Wystarczy ci jedynie zarys
Cóż mi możesz dać?
Wiśnie, piołun i curry…
Twoje oczy lubią mnie i to mnie zgubi…
Lekko ściszasz głos
Lekko poprawiasz grzywkę
"A co ukryłeś tam?"
Tam mam zaszytą wszywkę
Tam schowaną mam
Pamiątkę po innej dziewczynie
Gram w to jeszcze raz
Zagram z tobą i zginę
Twoje oczy lubią mnie i to mnie zgubi…
Kancelaria – Zabiorę Cię właśnie tam
Zabiorę Cię właśnie tam DA
Gdzie jutra słodki smak hG
Zabiorę Cię właśnie tam DA
Gdzie słońce dla nas wschodzi DA
Zabiorę Cię właśnie tam hG
Gdzie wolniej płynie czas DA
Zabiorę Cię właśnie tam hG
Gdzie szczęściu nic nie grozi DA
Dość mam już pustych dni GD
I świąt których nie było Ah
Między nami jest coś GD
Nie zaprzeczaj mi A
Tyle mogę Ci dać GD
Solą życia jest miłość Ah
Boisz się wielkich słów GD
To nie wstyd A
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie jutra słodki smak
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie słońce dla nas wschodzi
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie wolniej płynie czas
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie szczęściu nic nie grozi
Czekam na jeden gest
Wiara jest moją siłą
Jestem pewien że wciąż
Potrzebujesz mnie
Dzień przemija za dniem
Znów nam siebie ubyło
Życie zbyt krótko trwa
Więc zdecyduj się
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie jutra słodki smak
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie słońce dla nas wschodzi
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie wolniej płynie czas
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie szczęściu nic nie grozi
Znałem Cyganeczkę Zosię, d
Dawali mi ją poślubić. C F
Lecz me serce nie pozwala, g d
Mojej Cyganeczki lubić - hej! A7 d D7
Lecz me serce nie pozwala, g d
Mojej Cyganeczki lubić. A7 d
Na podwórzu, na podwórzu,
Cztery kare konie stoją.
Lecz ty śliczna Cyganeczko, /
Nigdy już nie będziesz moją. /2x
A jak mi się znudzi wreszcie,
Kupię sobie konia w mieście.
Kupię konia i aksamit, /
I pojadę z Cyganami. /2x
Poprzez Polskę taborami,
Koniom grzywy wiatr rozwiewa.
A ja jadę z Cyganami, /
I o Cyganeczce śpiewam. /2x
Latają dziewczyny za moją osobą a d
A ja taki głupi za Tobą, za Tobą E7 a
Kupują chłopaki łóżka pozłacane a d
A ja z Tobą wolę w pokrzywach E7 a
na sianie
Czerwone i bure, i bure, chodź ze mną
na górę,na górę
Dam Ci klucz od bramy - tam sie
pokochamy.
Czerwone i bure, i bure, chodź ze mną
na górę,na górę
Dam Ci klucz od bramy - tam sie
pokochamy.
Jak ten kasanowa mówiłeś mi stale
Prosiłeś, zwodziłeś póki Mnie nie miałeś
Mówiłeś pazerny, że mi będziesz wierny
A ty żeś burasie wyburasił Basie
Czerwone i bure, i bure…
Teraz wódke pijesz, śmiejesz sie wesoły
Jak nie będziesz wierny utnę ci dzyndzoły
Nie będe, nie będe po tobie płakała
Będe wino piła, chłopakom dawała
Czerwone i bure, i bure…
Gdy jest chłop zazdrosny i ma w portkach
licho
To jego kobite byle kto popycho
Gdy masz w portkach korzeń to sie bracie
ożeń
Jak masz w portkach licho siedź za piecem
cicho
Czerwone i bure, i bure…
Czerwone jagody e
Wpadają do wody B
Powiadają ludzie e
Że nie mam urody. H e
Urodo, urodo a
Gdybym ja cię miała e
Miałabym chłopca H
Jakiego bym chciała x2 e
Lecz mi matuś rzekła
Córuś moja droga
Przecież masz majątek
Na co ci uroda
Urodo, urodo…
Bo ta urodziwa
Nie jest pracowita
Czy to gospodyni
Panna czy kobita
Choć urody nie mam
O to się nie troszczę
Wszystkim urodziwym
Wcale nie zazdroszczę
Choć urody nie mam
Ale czyste serce
Przecież jakiś chłopak
Za żonę mnie zechce
Urodo, urodo…
Czerwone jagody
Spadają do wody
Powiadają ludzie
Że nie mam urody
Urodo, urodo…
Hej bystra woda, bystra wodiczka" C
- pytało dziewczę o Janicka. F G C
"Hej lesie ciemny, wirsku zielony, G C
Ka mój Janicek umilony?" F G C
Hej powiadali, Hej powiadali,
Hej że Janicka porumbali.
Hej porumbały go Orawiany,
Hej za owiecki za barany
"Hej mówiła ci miły Janicku,
Nie chodź po orawskim chodnicku,
Małoś to zeń naganiał łowiecek,
Ostań przy dziewcynie kolwiecek
Hej dziwce ślocha, hej dziwce płace,
Uż go Janicka nie łobacę,
Ka łorawskiego zameczku ściany,
Lezy Janicek porumbany.
Hej, z góry, z góry, jadą Mazury G D G
Jedzie, jedzie Mazureczek C
Wiezie, wiezie mi wianeczek G
Roz - rozmarynowy D G (G7)
Przyjechał w nocy, koło północy
Stuka, puka w okieneczko
Otwórz, otwórz panieneczko
Ko - koniom wody daj.
Jakże ja mam wstać, koniom wody dać
Kiej mi mama zakazała
Żebym chłopców nie wpuszczała
Trze- trzeba jej się bać
Mamy się nie bój, wsiadaj na koń mój
pojedziemy w obce e kraje
Tam są inne obyczaje
Ma - malowany wóz
Przez wieś jechali, ludzie pytali
Co to, co to za dziewczyna
Co to, co to za jedyna
Je - jedzie z chłopcami
Biesiada - Hej sokoły!
Hej tam gdzieś znad czarnej wody a
Wsiada na koń Kozak młody. E7
Czule żegna się z dziewczyną, a
Jeszcze czulej z Ukrainą. E7 a
Hej, hej, hej sokoły C
Omijajcie góry, lasy, pola, doły. G E
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku, a
Mój stepowy skowroneczku. E a
Hej, hej, hej sokoły, C
Omijajcie góry, lasy, pola, doły. G E
Dzwoń, dzwoń, dzwoń
dzwoneczku a
Mój stepowy, dzwoń, dzwoń,
dzwoń. E7 a E a
Pięknych dziewcząt jest niemało,
Lecz najwięcej w Ukrainie.
Tam me serce pozostało
Przy kochanej mej dziewczynie.
Ona jedna tam została
Przepióreczka moja mała,
A ja tutaj w obcej stronie
Dniem i nocą tęsknię do niej.
Żal, żal za dziewczyną,
Za zieloną Ukrainą.
Żal, żal, serce płacze,
Już jej nigdy nie zobaczę.
Wina, wina, wina dajcie,
A jak umrę, pochowajcie
Na zielonej Ukrainie
Przy kochanej mej dziewczynie
My cyganie, co pędzimy razem
z wiatrem C G
My cyganie znamy cały świat a e
My cyganie wszystkim gramy a e
A śpiewamy sobie tak H7 e E
Ore, ore, szabadabada amore C G
Hej amore, szabadabada a e
O muriaty, o szariaty a e
Hejda, trojka na mienia H7 e E
Kiedy tańczę niebo tańczy razem ze mną
Gdy śpiewamy słucha każdy rad
Niechaj każdy z nami śpiewa
Niech rozbrzmiewa piosnka ta
Ore, ore ...
Tam nad Wisłą, w dolinie siedziała
dziewczyna G
Była piękna jak różany kwiat D G
Tam nad Wisłą w dolinie siedziała
dziewczyna G
Była piękna jak różany kwiat D G
Kwiaty i róże zbierała co dnia G C G D G
Kwiaty i róże zbierała co dnia G C G D G
Wiła wianki i rzucała je do falującej
wody G C
Wiła wianki i rzucała je do wody D G
A gdy ona nad Wisłą swe wianki wiła |
Przyszedł do niej żołnierzyk młody |x2
Miła ach miła chodź ze mną we świat | x2
Wiła wianki…
Nie minęło więcej jak dziewięć miesięcy |
Siedzi ona nad Wisłą - płacze | x2
Miłość ach miłość zdradziłaś ty mnie | x2
Wiła wianki…
Czerwone korale, czerwone niczym wino d C
Korale z polnej jarzębiny i łzy dziewczyny C d
I wielkie łzy / x2 d C d
Z miasta płaszcz i korale me d
On pochwalił i rzekł, że ze mną zatańczyć chce d C d
Jego dżins i mej bluzki biel d
Zwarły się w tangu wnet, we włosy miał wtarty żel d C d
Czerwone korale...
Potem mnie na wycieczkę wziął
I na wycieczce tej mą bieluśką bluzkę zdjął
Wszyscy mi zazdrościli tam
Gdy wróciłam i gdy w pomiętej bluzeczce szłam
Czerwone korale...
Wczoraj też na tych tańcach był
A na włosach mu żel, jak srebrzysty księżyc lśnił
Tyle, że z Kryśką cały czas
Tańczył a w stronę mą, nie spojrzał ni jeden raz
Z innym zatańczę, gdy
Z tą Kryśką będziesz Ty
A potem czemu nie
Niech inny bluzkę mnie
Naj naj naj…
Tam, gdzie wielka niewiadoma capo II próg
Tam, skąd płyną do nas dni g D
Jak w rydwanie zaprzężeni g D g D
Gnamy razem ja i Ty c D
Wóz po dziurach się kołacze
Los niepewny dla mnie masz
Lecz nic na to nie poradzę
Pierwsze skrzypce w sercu grasz
Pędzą konie po betonie w szarej mgle g A D
Chociaż czasem jest nam dobrze, czasem źle g A D
Jesteś dla mnie wielką damą g F
Tą jedyną, tą wybraną H c
I jak nikt na całym świecie g Eb
Kocham Cię g D
Tyś na wojnie się nie bała
Od armatnich ginąć kul
Jak narkotyk pomagałaś
Najtrudniejszy znosić ból
Choć nie mogę Cię zobaczyć
Bo przede mną chowasz twarz
Mocno czuję jak codziennie
Przy mym boku wiernie trwasz
Pędzą konie…
Ty do nieba żywcem bierzesz
Tych, co wierni Tobie są
Wszyscy Twoi oblubieńcy
Na Twych piersiach słodko śpią
Decybeli nie żałujesz
Gdy rozgrzany skacze tłum
Dobrze bawi się, gdy jesteś
Jak z kałasza bum, bum, bum
Pędzą konie…
Pędzą konie po betonie w szarej mgle
Chociaż czasem jest nam dobrze, czasem źle
Jesteś dla mnie wielką damą
Tą jedyną, tą wybraną
Hej muzyczko, moja miła
Kocham Cię!
Kobranocka – Kocham Cię jak Irlandie
Poparzeni kawą trzy
– Byłaś dla mnie wszystkim
Lekarstwem na zgagę e
Promocją w spożywczym a
Tramwajem na Pragę H
Napojem odżywczym e
Paczką papierosów e
Pasztetem Kaliskim C
Prezentem od losu H7
Byłaś dla mnie wszystkim!
Byłaś dla mnie wszystkim e a
Co się w życiu liczy D G
Teraz, gdy po wszystkim e a
Wszystko jest już niczym. H7 e
Pierwszą kawą z rana,
Krynicą mądrości,
Śniegiem po kolana,
Obiektem zazdrości,
Poezją, żelazkiem,
Danielem Olbrychskim
I sielskim obrazkiem,
Byłaś dla mnie wszystkim!
Byłaś dla mnie wszystkim… x2
Ligi mistrzów meczem,
Spacerem nad morzem,
Pamiątką po diecie,
Snem w technicolorze,
Codzienną zachętą
Do pobudek niskich,
Dziwką oraz świętą,
Byłaś dla mnie wszystkim!
Byłaś dla mnie wszystkim…
Lady Pank – Kryzysowa narzeczona
Lady Pank – Na co komu dziś
Krzysztof Krawczyk – Za Tobą pójdę jak na bal
Ty jedna umiesz w życie grać,
Świat z przymrużeniem oka brać.
Gdy trzeba i nie trzeba w głos się śmiać
I na przekór wszystkim zmieniać nagle zdanie.
Bo z Tobą można konie kraść
Do rana tańczyć, we dnie spać.
Zapomnieć, że zbyt szybko mija czas.
Śmiać się z życia póki trwa.
Za Tobą pójdę jak na bal, nie obejrzę się,
Nikt mnie nie zatrzyma, nie zatrzyma mnie.
Niczego mi nie będzie żal, pójdę tak jak w dym.
Tylko powiedz, że to właśnie Ty /x2
Ty umiesz zawsze wyjść na plus
I w biedzie znaleźć szczęścia łut,
Bez końca wierzyć, że się zdarzy cud
I jak nikt na świecie mieć na wszystko sposób.
Przy Tobie zbudzę się ze snu,
Bo Ty pogody masz za dwóch.
Gdy mi się uda Ciebie znaleźć już,
Zrozumiemy się bez słów.
Za Tobą pójdę jak na bal, nie obejrzę się,
Nikt mnie nie zatrzyma, nie zatrzyma mnie.
Niczego mi nie będzie żal, pójdę tak jak w dym.
Tylko powiedz, że to właśnie Ty /x4Właśnie Ty!
Lady Pank – Mniej niż zero
Myślisz może, że więcej coś znaczysz
Bo masz rozum, dwie ręce i chęć
Twoje miejsce na Ziemi tłumaczy
Zaliczona matura na pięć
Są tacy - to nie żart,dla których jesteś wart
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Zawodowi macherzy od losu
Specjaliści od śpiewu i mas
Choćbyś nie chciał i tak znajdą sposób
Na swej wadze położą nie raz
Choć to fizyce wbrew
wskazówka cofa się
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Myślisz może, że więcej coś znaczysz
Bo masz rozum, dwie ręce i chęć
Twoje miejsce na Ziemi tłumaczy
Zaliczona matura na pięć
Są tacy - to nie żart,dla których jesteś wart
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Mniej niż zero
Karin Stanek – Chłopiec z gitarą
Golec U’orkiestra - Ściernisko
Pole pole łyse pole e C
Ale mam już plan G H
Pomalutku bez pośpiechu e C
Wszystko zrobię sam G H
Nad makietą się męczyłem e C
Ładnych parę lat G H
Ale za to zwiedzać cudo e C
Będzie cały świat G H
Tu na razie jest ściernisko e C D H
Ale będzie San Francisko e D G H
A tam gdzie to kretowisko e F#( Gb)
Będzie stał mój bank H e
Do roboty mam smykałkę
Krzepę mam jak wół
Sam pociągnę wóz pustaków
Choćby był bez kół
Już wyciąłem wszystkie krzaki
Teraz zwożę żwir
Mam to w nosie że sąsiedzi
Mówią o mnie świr
Tu na razie jest ściernisko ...
Ja nie jestem w ciemię bity
Budowlankę znam
I samemu burmistrzowi
Wstęgę przeciąć dam
Tu na razie jest ściernisko ...
Kult – Baranek
Lady Pank – Zawsze tam gdzie Ty
Artur Andrus – Nazywali go marynarz
Nazywali go marynarz d C d
Bo opaskę miał na oku. d C F
Na każdym stoku dziewczyna g d
Dziewczyna na każdym stoku. d A d
Pochodzi spod Poznania d C d
Podobno umie wróżyć z kart. d C F
Panny rwie na wiązania g d
Mężatki - na długość nart. B A d
Caryco mokrego śniegu d
Ratrakiem płynę do Ciebie pod prąd. H d B-g
Dobrze, że stoisz na brzegu g d
Bo ja właśnie schodzę na ląd. B A d
Nigdy się nie lękał biedy
I się nie przejmował jutrem.
A jego ratrak był kiedyś
Zwyczajnym rybackim kutrem.
I woził dorsze i rybole.
Zimą i latem, okrągły rok.
Teraz jak nieraz przejedzie
Rybolami czuć cały stok.
Caryco mokrego śniegu…
Wszyscy w porcie odetchnęli.
Zwiał nim się zakończył sezon.
Jeszcze się tam jak żagiel bieli
Jego czarny kombinezon.
Odpłynął pod Ustrzyki
I przez kobiety wpadł w kłopoty.
Forsę z polowań na orczyki
Przehulał na antybiotyk.
Caryco mokrego śniegu…
Jeśli kiedyś go zobaczysz
Na ratraku w podłym świecie,
To powiedz mu, że w Karpaczu
Czekają na niego dzieci.
I kiedy opuszcza statek,
Żeby się znowu oddać złu,
Każda z dwudziestu siedmiu matek
Dzieciątku śpiewa do snu:
Caryco mokrego śniegu…x2
Krzysztof Krawczyk – Mój przyjacielu
Dam gitarę, dam samochód - żony nie dam, nie!
Mój przyjacielu, byłeś mi naprawdę bliski,
Mój przyjacielu, wiesz, że byłeś mi, jak brat?
Dałem ci wiarę, dałem ci spokój,
Dałem gitarę, dałem samochód
I dach nad głową, a do sypialni wszedłeś sam.
Mój przyjacielu, przyprowadziłem cię z ulicy
I nakarmiłem, i odziałem cię, jak brat.
Dałem ci wiarę, dałem ci spokój,
Dałem gitarę, dałem samochód.
Żony nie dałem, żonę wziąłeś sobie sam.
Dam gitarę, dam samochód - żony nie dam, nie!
Teraz pijesz wino, pijesz aż do dna,
Późna już godzina, próżno czekać dnia.
Chciałbyś się rozpłynąć, uciec, gdzie się da.
Proszę zostań na noc, przyjaźń swoje prawa ma.
Mój przyjacielu, jak wyrazić to, co czuję
Jak wytłumaczyć, czym jest dla mnie przyjaźń Twa
Dałem ci wiarę, dałem ci spokój,
Dałem gitarę, dałem samochód.
Żony nie dałem, żonę wziąłeś sobie sam.
Mój przyjacielu, byłeś mi naprawdę bliski,
Mój przyjacielu, wiesz, że byłeś mi, jak brat?
Dałem ci wiarę, dałem ci spokój,
Dałem gitarę, dałem samochód
Żony nie dałem, żonę wziąłeś sobie sam.
Dam gitarę, dam samochód - żony nie dam, nie!
Teraz pijesz wino, pijesz aż do dna,
Późna już godzina, próżno czekać dnia.
Chciałbyś się rozpłynąć, uciec, gdzie się da.
Lepiej zostań na noc, przyjaźń swoje prawa ma.
Teraz pijesz wino, pijesz aż do dna,
Późna już godzina, próżno czekać dnia.
Chciałbyś się rozpłynąć, uciec, gdzie się da.
Możesz spać spokojnie, ja przyjaźni prawa znam.
Dam gitarę, dam samochód - żony nie dam, nie!
Szanta – 10 w skali Beauforta
Kołysał nas zachodni wiatr, a d
Brzeg gdzieś za rufą został E7 a
I nagle ktoś jak papier zbladł. d a
Sztorm idzie panie bosman. H7 E7
A bosman tylko zapiął płaszcz F C F C
I zaklął: Ech do czorta! F E7 a
Nie daję łajbie żadnych szans, F G a E7 a
Dziesięć w skali Beauforta. F E7 a
Z zasłony ołowianych chmur a d
Ulewa spadła nagle, E7 a
Rzucało nami w górę, w dół d a
I fala zmyła żagle. E7
A bosman tylko zapiął płaszcz…
O pokład znów uderzył deszcz a d
I padał już do rana; E7 a
Diabelnie ciężki był to rejs, d a
Szczególnie dla bosmana. H7 E7
A bosman tylko zapiął płaszcz F C F C
I zaklął: Ech do czorta! F E7 a
Przedziwne czasem sny się ma, F G a E7 a
Dziesięć w skali Beauforta. F E7 a
Szanta - Bitwa
Okręt nasz wpłynął w mgłę i fregaty dwie a e F d
Popłynęły naszym kursem by nie zgubić się a G C E7
Potem szkwał wypchnął nas poza mleczny pas a e F d
I nikt wtedy nie przypuszczał, a G
że fregaty śmierć nam niosą C E7
Ciepła krew poleje się strugami C G a e
Wygra ten kto utrzyma ship F G a
W huku dział ktoś przykryje się falami C G a e
Jak da Bóg ocalimy bryg F G a
Nagły huk w uszach grał i już atak trwał a e F d
To fregaty uzbrojone rzędem w setkę dział a G C E7
Czarny dym spowił nas przyszedł śmierci czas a e F d
Krzyk i lament mych kamratów a G
przerywany ogniem katów C E7
Ciepła krew poleje się strugam…
Pocisk nasz trafił w maszt usłyszałem trzask a e F d
To sterburtę rozwaliła jedna z naszych salw a G C E7
Żagiel staw krzyknął ktoś znów piratów złość a e F d
Bo od rufy nam powiało a fregatom w mordę wiało a G C E7
Szanta – 4 piwka
Ze Świnoujścia do Walvis Bay droga nie była krótka
g
A po dwóch dobach albo mniej już się skończyła wódka
g D g
Do brydża - krzyknął Siwy Flak i z miejsca rzekł "dwa piki"
g
A ochmistrz w telewizor wlał nie byle jakie siki
D G
Cztery piwka na stół w popielniczkę pet G C
Jakąś damę roześmianą Król przytuli wnet D G
Gdzieś między palcami sennie płynie czas G G7 C
Czwarta ręka króla bije as D g
A w karcie tylko jeden as i nic poza tym nie ma
Ale nie powiem przecież: pas może zagrają szlema
Kontra - mu rzekłem taki bluff by nieco spuścił z tonu
A Fred mu na to: cztery trefl przywalił bez pardonu
Cztery piwka na stół…
A mój w paluchy obtarł nos to znaczy nie ma nic
I wtedy Fred podnosząc głos powiedział: cztery pik
I kiedy jeszcze cztery króle pokazał mu jak trza
To Fred z renonsem siedem pik powiedział: niech gra Flak
A ja mu kontra on mi re ja czuję pełen luz
Bo widzę w moich kartach że jest ten atutowy tuz
Więc strzelam! Kiedy karty mu wyłożył Fred na blat
To każdy mógł zobaczyć jak Siwego Flaka trafia szlak
Już nie pamiętam ile dni w miesiące złożył czas
Morszczuki dosyć dobrze szły i grało się nie raz
Lecz nigdy więcej Siwy Flak klnę na jumprowe wszy
Choćbyś go prosił tak czy siak nie zasiadł już do gry
W popielniczkę pet cztery piwka na stół
Już tej damy roześmianej nie przytuli Król
Gdzieś nam się zapodział atutowy as
Tego szlema z nami wygrał czas
Szanta – Gdzie ta keja
Gdyby ktoś przyszedł i powiedział stary czy masz czas a G a
Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz C G7 C
Amazonka, Wielka rafa, oceany trzy C7 F d
Rejs na całość rok, dwa lata"- to powiedziałbym a E7 a
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht a E7 a
Gdzie ta koja wymarzona w snach C G C
Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat g A F d
Gdzie ta brama na szeroki świat. a E7 a
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht a E a
Gdzie ta koja wymarzona w snach C G C
W każdej chwili płynę w taki rejs g A F d
Tylko gdzie to jest, no gdzie to jest? A E7 a
Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż
Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz
W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam
Biorę wór na plecy i przed siebie gnam
Gdzie ta keja…
Przeszły lata zapyziałe, rzęsą zarósł staw
A na przystani czółno stało- kolorowy paw
Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał step
Lecz dalej marzy o załodze ten samotny łeb
Gdzie ta keja…
Szanta – Hiszpańskie dziewczyny
Żegnajcie nam dziś hiszpańskie dziewczyny e G D
Żegnajcie nam dziś marzenia ze snów e G D
Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora, C D e
Lecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów. C B7 e
I smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny, e G D
W noc ciemną i złą nam będzie się śnił. e G D
Leniwie popłyną znów rejsu godziny, C D e
Wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił. C B7 e
Niedługo ujrzymy znów w dali Cap Deadman e G D
I głowę baranią sterczącą wśród wzgórz, e G D
I statki stojące na redzie przy Plymouth. C D e
Klarować kotwicę najwyższy czas już. C B7 e
A potem znów żagle na masztach rozkwitną, e G D
Kurs szyper wyznaczy do Portland i Wight. e G D
I znów stara łajba potoczy się ciężko C D e
Przez fale w kierunku na Beachie Fairlie Land. C B7 e
Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover. e G D
I znów noc w kubryku, wśród legend i bajd. e G D
Powoli i znojnie tak płynie nam życie C D e
Na wodach i w portach South Foreland Light C B7 e
Szanta - Jasnowłosa
capo II próg
Na tańcach ją poznałem, długowłosą blond
G C D G
Dziewczynę moich marzeń. Nie wiadomo skąd
G e C D7
Ona się tam wzięła, piękna niczym kwiat.
G e C F D7
Czy jak syrena wyszła z morza,
G C
czy ją przygnał wiatr?
D7 G
Żegnaj Irlandio, czas w drogę mi już,
G C D G
W porcie gotowa stoi moja łódź.
G e C D7
Na wielki ocean przyjdzie mi zaraz wyjść
G e C F D7
I pożegnać się z dziewczyną na Lough Sholin
G C D7 G
Ująłem ją za rękę delikatną jak
G C D G
Latem mały motyl albo róży kwiat.
G e C D7
Poszedłem z nią na plażę wsłuchać się w szum fal,
G e C F D7
Pokazałem jasnowłosej wielki morza czar.
G C D7 G
Żegnaj Irlandio…
Za moment wypływam w długi, trudy rejs
G C D G
I z piękną mą dziewczyną przyjdzie rozstać się.
G e C D7
Żagle pójdą w górę, wiatr mnie pogna w przód
G e C F D7
I przez morza mnie powiedzie. Ty zostaniesz tu.
G C D7 G
Żegnaj Irlandio…
Szanta - Przechyły
Pierwszy raz przy pełnym takielunku e D e
Biorę ster i trzymam kurs na wiatr e D e
I jest jak przy pierwszym pocałunku, a D e
W ustach sól, gorącej wody smak. a H7 e
O, ho, ho! Przechyły i przechyły! a D e
O, ho, ho! Za falą fala mknie! a D e
O, ho, ho! Trzymajcie się dziewczyny, a D e
Ale wiatr, ósemką chyba dmie! a H7 e
Zwrot przez sztag, O.K. zaraz zrobię,
Słyszą jak kapitan cicho klnie,
Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem,
To on mnie - od tyłu - kumple w śmiech.
Hej! Ty tam, za burtę wychylony,
Tu naprawdę się nie ma z czego śmiać,
Cicho siedź i lepiej proś Neptuna,
Żeby coś nie spadło ci na kark.
Krople mgły w tęczowym kropel pyle,
Tańczy jacht, po deskach spływa dzień,
Jutro znów wypłynę, bo odkryłem,
Morze, noc, żeglarską starą pieśń.
Szanta – Morskie opowieści
Kiedy rum zaszumi w głowie a
Cały świat nabiera treści. G
Wtedy chętnie słucha człowiek a
Morskie opowieści. C G a
Hej ha kolejkę nalej,
Hej ha kielichy wznieście
To zrobi doskonale
Morskim opowieściom.
Łajba to jest morski statek
Sztorm to wiatr co wieje z gestem
Cierpi kraj na niedostatek
Morskich opowieści.
Pływał raz marynarz który
Czort, nie majtek, bestia taka
Sam okręcał kabestanem
I to bez handszpaka.
Gdy spod Helu raz dmuchnęło
Żagle wzdęła moc nieludzka
Patrzę w koje mi przywiało
Gola babę z Pucka.
Kuchnia nasza jest wspaniała
Czterech już do morza wnieśli
Pozostałych zaś latryna
Nie może pomieścić.
Pływał raz marynarz który
Żywił się wyłącznie pieprzem
Sypał pieprz do konfitury
I do zupy mlecznej.
Może ktoś się będzie zżymać
Mówiąc ze to zdrożne wieści
Ale to jest właśnie klimat
Morskich opowieści
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium